„Cztery pory śmierci” – recenzja

Recenzja książki „Cztery pory śmierci”.
Śmierć, zagadka i mnóstwo dobrego humoru. Jeśli lubicie te trzy elementy i nie przeszkadza Wam zestawienie ich w jednej historii, docenicie „Cztery pory śmierci”.

Przekonajcie się, dlaczego warto przeczytać tę powieść.

„Cztery pory śmierci” to zabawny kryminał dla miłośników muzyki klasycznej. Krótka powieść jest debiutem Olgi Warykowskiej, pasjonatki muzyki i teatru. To pozycja idealna na wiosnę i lato, kiedy świeci słońce, a czytelnik ma ochotę się zrelaksować, podążając za czymś jednocześnie interesującym, intrygującym i humorystycznym. Wprawione oko dostrzeże niedociągnięcia – nigdy nie przestanie zadziwiać mnie fakt, że ktoś bierze pieniądze za korektę książki (tu: Adrianna Wrembel-Łodyga i Małgorzata Szymańska), a tekst i tak jest pełny błędów – jednak całokształt wychodzi przyjemnie. Ale zacznijmy od początku.

Muzyczny kryminał przedstawia historię przygotowań do koncertu w Filharmonii Wrocławskiej. Głównym bohaterem jest sprytny, acz wyśmiewany z uwagi na tuszę i apetyt flecista Amadeusz Wagner. Podczas jednej z prób ginie główny skrzypek, za jego zabójstwo zaś odpowiedzieć ma druga flecistka: Karolina. Ponieważ Amadeusz jest pewien, że oskarżona została niewłaściwa osoba, rozpoczyna śledztwo.

W „Czterech porach śmierci” cudowne wydało mi się to, że książka jest w równym stopniu dobrym kryminałem, co dobrą komedią. Intryga przeprowadzona została umiejętnie i trudno się domyślić, kto w rzeczywistości odpowiada za śmieć skrzypka. Podążając za Amadeuszem, co rusz dowiadujemy się nowych rzeczy. Trafiamy na obiecujące, ale także ślepe tropy. Historię okraszono potężną dawką humoru, jako że Amadeuszowi każda sytuacja kojarzy się z jedzeniem i wciąż rozmyśla o smakowitościach. Zabawne są też jego rozmowy telefoniczne z mamą, rozkoszną kobietą ze wsi, która kocha syn(k)a bezwarunkowo.

Mogę znaleźć wiele przymiotników określających „Cztery pory śmierci” Warykowskiej. Historia jest: sympatyczna, ciepła, zabawna, intrygująca, angażująca, porywająca, lekka… Krócej będzie napisać, że jest po prostu dobra. Nie odmieni Waszego życia ani nie powali Was na kolana. Może nawet po miesiącu nie będziecie pamiętać, że ją przeczytaliście. Za to w chwili czytania będziecie się świetnie bawić. To wystarczy, bym uważała, że warto po nią sięgnąć. Mam też nadzieję na drugą część, jako że zakończenie jest wymowne.

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

Olga Warykowska, Cztery pory śmierci, Gdynia, Novae Res, 2019




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat