„Dziewczyny, które zabiły Chloe” – recenzja

Recenzja książki „Dziewczyny, które zabiły Chloe”.
Tożsamość budowana na kłamstwie kiedyś musi przestać chronić. Zwłaszcza, jeśli obciążona jest piętnem dziecięcego mordercy.

Dwadzieścia pięć lat wcześniej dwie jedenastoletnie dziewczynki, Bel i Jade, trafiły do zakładów poprawczych, bo połączyła je zbrodnia – wspólnie zabiły malutką Chloe. Obie zyskały niechlubny tytuł Najbardziej Znienawidzonego Dziecka w Wielkiej Brytanii, telewizje pokazywały ich szkolne zdjęcia jako ostrzeżenie. To one, one zabiły. Ich losy, choć fizycznie rozdzielone, miały na zawsze pozostać splecione mroczną historią.

Wiadomo, że przed przeszłością nie zawsze można uciec – zwłaszcza, jeśli jej duchy zjawiają się w najmniej spodziewanym momencie, w najbardziej niewłaściwym miejscu. Dokładnie odczuwają to Kirsty Lindsay, dziennikarka pisząca tekst o serii morderstw w nadmorskim miasteczku, i Amber Gordon, sprzątaczka pracująca w miejscowym wesołym miasteczku. Do ich spotkania nigdy nie powinno dojść – ich tożsamość, budowana na kłamstwie, w jednej chwili zaczyna pękać, by ostatecznie rozpaść się w drobny mak; kobiety robią wszystko, by jak najdłużej ukryć przed światem i swoimi bliskimi prawdę o przeszłości, ale na trop sensacji wpadają gazety i psychopata, grasujący w okolicy.

Dziewczyny, które zabiły Chloe”, debiutancka powieść Alex Marwood niebezpodstawnie dostała nagrodę Edgara Allana Poe – dla najlepszej powieści kryminalnej. To fantastyczny, trzymający w napięciu thriller kryminalny, w którym łatwo odnaleźć też dobrze rozpisane motywy z powieści psychologicznej. Od samego początku jasnym jest, że Bel i Jade oraz Kirsty i Amber są ze sobą związane, autorka nawet nie próbuje tego ukryć. Miesza i plącze jednak pozostałe wątki, tak, by nic innego nie było tak oczywiste – raz na pierwszy plan wysuwa się wątek spotkania Kirsty i Amber, raz próba zidentyfikowania seryjnego mordercy; do tego Alex Marwood stosuje interesujący zabieg literacki – wydarzenia z teraźniejszości literackiej przedstawione są chronologicznie, natomiast wydarzenia z przeszłości – w odwróconym porządku, tak, że czytelnik zaczyna lekturę od poznania konsekwencji czynu jedenastolatek, a dopiero pod koniec powieści odkrywa szczegóły dotyczące samej zbrodni.

Zastosowanie takiego zabiegu kompozycyjnego oraz przedstawianie akcji z perspektywy różnych bohaterów skutkuje utrzymaniem uwagi czytelnika oraz stałego poziomu emocji. Nie sposób oderwać się od tej lektury i zarazem nie sposób czytać jej spokojnie – opisy wywołują dreszcze, a fragmenty opisywane z punktu widzenia potencjalnego psychopatycznego mordercy – mieszają w głowie. Nigdy do tej pory nie spotkałam się z użyciem takich „sztuczek” literackich w kryminale, ale przecież „Dziewczyny, które zabiły Chloe” to nie zwyczajna powieść tego gatunku. Podwójny wątek kryminalny jest tutaj tak naprawdę tylko bazą do rozważań o właściwości natury ludzkiej, psychiki i społecznego postrzegania – nie chodzi o to, kto zabił, tylko jak, dlaczego i czym to zaskutkowało.

Dziewczyny, które zabiły Chloe” to ciężka gatunkowo, ponura książka, o której trudno zapomnieć. Coś dla miłośników gatunku, gotowych na zmierzenie się z literackim wyzwaniem.

Ewa Mędrzecka
(ewa.medrzecka@dlalejdis.pl)

„Dziewczyny, które zabiły Chloe”, Alex Marwood. Wydawnictwo Albatros, 2015




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat