Choć „Filip (bez cenzury)” nie należy do powieści porywających, których fabuła nie pozwala na chwilę oddechu w trakcie lektury, a nieprawdopodobne losy bohaterów niejako przywiązują czytelnika do ulubionych postaci, to jest to ciekawa pozycja bibliograficzna, po którą warto sięgnąć.
Pierwszym powodem, dla którego dobrze to zrobić, jest sposób pisania stosowany przez Tyrmanda. Książkę czyta się dobrze, nie wychwytując przy tym żadnych zgrzytów, które utrudniałyby jej lekturę. Nie pojawiają się w niej fragmenty, które zmuszałyby do zatrzymania się i zadania sobie pytania o to, czy jest z nimi wszystko w porządku. Tyrmand napisał „Filipa” językiem płynnym, przyjemnym w odbiorze, dzięki czemu prezentowana w nim opowieść wydaje się ciekawsza, a czytelnik staje się skłonniejszy do poznawania jej dalszych części.
Opisywaną powieść wyróżnia jednak to, że dużo mówi czytelnikowi na temat historii. Jest to jej ogromna wartość, bez której (domniemam) nie wzbudzałaby tak wielkich emocji. Świetne w wydaniu bez cenzury jest to, że czytelnik wie, które fragmenty pochodzą z oryginału, a które nie były dostępne dla odbiorców w poprzedniej wersji. Wiadome jest więc, jakie były ingerencje cenzury, czyli jakie słowa, wyrażenia czy całe zdania budziły sprzeciw władz.
Niestety niewiele więcej mogę napisać o „Filipie”. Wszystkie emocje, które z niej wynikają, nie są bezpośrednio związane z fabułą książki, a raczej ze sposobem pisania Tyrmanda oraz z okolicznościami tworzenia dzieła i późniejszymi konsekwencjami poczynań, których doświadczał autor. Niemniej warto ją przeczytać. Z pewnością stanowi niebanalną pozycją bibliograficzną niosąca (choć wydaje się, że przez przypadek) cenną dla odbiorcy treść.
Alicja Swedura
(alicja.swedura@dlalejdis.pl)
Leopold Tyrmand, „Filip (bez cenzury)”, Wydawnictwo MG, 2022