Historia pisana sercem

Recenzja książki „Lalki z getta”.
II wojna światowa to niezwykle delikatny temat. Podjęła się go Eva Weaver, Niemka, która napisała niezwykle przejmującą powieść pt. „Lalki z getta”.

Wspomnienia świadków II wojny światowej to najcenniejsze źródło wiedzy dotyczące tego przejmującego okresu. Eva Weaver postanowiła stworzyć wyjątkową historię opowiadającą o wojnie oczami dziecka i jego prześladowcy. „Lalki z getta” to jej autorski debiut – muszę przyznać, że bardzo udany!

Powieść ma klamrową budowę – takie rozwiązania zawsze cenię w powieściach. Wszystko jest ze sobą precyzyjnie powiązane i tworzy spójną historię o silnej woli życia, cierpieniu, nadziei i co najważniejsze o wybaczeniu. Autorka podzieliła książkę na trzy części: pierwsza z nich opowiada o małym żydowskim chłopcu zwanym Mika, który musiał dorastać za murami warszawskiego getta. Jego losy są nierozerwalnie związane z historią niemieckiego żołnierza, Maxa, który odpokutowuje wojenne zbrodnie w sowieckich łagrach. Z kolei finał książki opisany w ostatniej części jest dość banalny, jeśli chodzi o przesłanie. Jednak w tym przypadku takie rozwiązanie kompletnie nie razi i nie irytuje. Wręcz przeciwnie, w tej powieści happy end jest wręcz pożądany. Zagłębiając się w historię i odkrywając bohaterów podświadomie chcemy, aby wszystko skończyło się dobrze.

Czytając książkęLalki z getta” na samym początku można mieć wrażenie, że wszystko wydaje się czarno-białe. Czytelnik dość łatwo może ocenić postaci i ich czyny. Jednoznaczne, negatywne odczucia mamy przede wszystkim wobec żołnierza SS - Maxa, który obojętnie przechodzi obok umierających z głodu dzieci, nie wzrusza go widok ciał zastrzelonych żydowskich kobiet czy też pożegnanie Janusza Korczaka, który zostaje wywieziony do Treblinki. Jednak nasz stosunek zaczyna pomału zmieniać się wraz z rozwojem fabuły i akcji, w momencie, kiedy bohater trafia do Rosji jako wojenny jeniec. Wtedy zaczynamy mu współczuć. Dla mnie jako czytelnika taka metamorfoza uczuć od skrajnie negatywnych do wręcz litości i współczucia to najpiękniejsza rzecz, jaka może się zdarzyć na kartach powieści. Zbudowanie postaci w taki sposób, aby poruszała dogłębnie, jest wielką sztuką. Autorce udało się to w 100%. Należy także dodać, że powieść Weaver jest jedną wielką metaforą. Mika symbolizuje losy całego narodu naznaczonego piętnem nienawiści jednego państwa wobec drugiego, Max jest zaś uosobieniem współczesnego katharsis: wyrządzone zło zaczyna przeistaczać się w dobro, które przynosi odkupienie zarówno ofierze, jak i oprawcy.

Lalki z getta” czytało mi się nadzwyczaj przyjemnie – jakkolwiek to brzmi. Bo przecież tematyka do najsympatyczniejszych nie należy, ale to jak została przedstawiona historia budzi we mnie same pozytywne emocje. Myślę, że historie widziane oczami dziecka są zawsze fascynujące. Dorosły człowiek inaczej odbiera pewne bodźce, rodzą się w nim zupełnie inne emocje. Takie powieści chciałabym czytać częściej.

Wyjątkowa książka, wyjątkowa historia i wyjątkowe emocje. Polecam.

Joanna Sieg
(joanna.sieg@dlalejdis.pl)

Eva Weaver, „Lalki z getta”, Prószyński i S-ka, Warszawa 2013




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat