Kiedy zobaczyłam, że pojawiła się nowa powieść Bernarda Miniera, niezmiernie się ucieszyłam. Początkowo myślałam, że będzie to kontynuacja serii o Martinie Servazie, wszakże „Polowanie” skończyło się w sposób sugerujący, że będzie jakiś ciąg dalszy. Okazało się jednak, że autor postanowił stworzyć nową serię o porucznik Lucii Guerrero, co sprawiło, że moja ciekawość wzrosła jeszcze bardziej.
Lucia jest kobietą, która posiada cechy typowej policjantki kreowanej przez powieści kryminalne. Jest kobietą silną, niezależną, kpi z autorytetów, mocno nagina niektóre paragrafy w, oczywiście, uzasadnionych okolicznościach. Sprawnością fizyczną i intelektualną dorównuje mężczyznom, a jej praca w hierarchii wartości stoi zawsze na pierwszym miejscu. Oczywiście ma okropnie spaprane życie osobiste – jej matka ciągle czyni jej wyrzuty, siostra – ignoruje, a jej syna wychowuje eks mąż, z którym notorycznie wdaje się w kłótnie. Mimo że jej kreacja jest dość sztampowa, absolutnie nie przeszkadzało mi to w polubieniu jej i śledzeniu z zapartych tchem prowadzonego przez nią śledztwa.
Minier właściwie już na pierwszych stronach funduje nam jazdę bez trzymanki. Otóż, porucznik Guerrero przyjeżdża na miejsce, gdzie zamordowano jej przyjaciela z pracy, Sergia, który został… przybity do krzyża. Morderstwo jest makabryczne i oczywistym wydaje się, że taka inscenizacja mogła zrodzić się tylko w chorym umyśle. Lucia postanawia, że zrobi wszystko, aby dorwać zabójcę.
W tym samym czasie grupa doktorantów wydziału kryminalistyki pod kierownictwem profesora Salomona Borgesa pracuje nad programem, który jest w stanie wykrywać niezauważone dotychczas powiązania między różnymi nierozwiązanymi przestępstwami. Pierwszy związek, który odkrywa, dotyczy trzech morderstw popełnionych na przestrzeni ostatnich 30 lat w różnych rejonach Hiszpanii. Okazuje się, że wszystkie zabójstwa cechowało ogromne okrucieństwo oraz… aranżacja miejsc zbrodni na wzór scen z barokowych obrazów. Czy sprawa przybitego do krzyża sierżanta ma z tym jakiś związek? Kim może być osoba zdolna do takich potworności?
Bernard Minier nie zawodzi, a słowa zachwytu kierowane w jego stronę przez miłośników powieści kryminalnych są jak najbardziej uzasadnione. Uwielbiam jego styl, kreację bohaterów, niesamowitość opisów i wymyślanych przez niego historii. Od samego początku swojej przygody z twórczością autora podziwiam go za ogromną dbałość o szczegóły, o niesamowitą plastyczność narracji, opisów. Nieważne, czy Minier opisuje gwiaździste niebo nad Salamanką, czy makabrycznie rozczłonkowane zwłoki, czy emocjonalne rozterki bohatera – on robi to tak, że wyobraźnia czytelnika działa na najwyższych obrotach. Nie wspomnę o tym, że oprócz talentu do opisów, ma on ogromną wiedzę, którą potrafi wykorzystać. Barokowe malarstwo, historia regionu, „Przemiany” Owidiusza – to niesamowite, że takie wątki, tak zgrabnie można wpleść do powieści kryminalnej. Sama łamigłówka zaś od początku jest mroczna i tajemnicza, a każdy kolejny element szalenie istotny. Dodatkowo autor kluczy od wątku do wątku, podsuwa różne zmyłki i tak rozbudowuje całą opowieść, że do samego końca nie jest wiadomo co może być prawdą, a co kłamstwem. Wyjaśnienia domyśliłam jeszcze przez finałem, ale absolutnie w żaden sposób się nie rozczarowałam. Czułam wręcz niekłamany podziw dla autora, bo skala jego przedsięwzięcia była ogromna, a intryga misternie skonstruowana, zawiła i trzymająca w napięciu. A przecież tego oczekujemy od powieści kryminalnych, czyż nie?
„Lucia” to kawał dobrego kryminału, w którym tak naprawdę do końca nie wiemy, co jest złudzeniem, a co prawdą; co kolejnym przełomowym dla śledztwa elementem, a co podpuchą. Autor pokazuje jak wielką moc posiada manipulacja; jak bardzo może zwieść nas na manowce; jak drapieżcę może zamienić w łagodną owieczkę… Polecam z całego serca i z niecierpliwością czekam na kolejne tomy.
Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)
Bernard Minier, „Lucia”, Rebis, Poznań, 2023.