Przemysław Piotrowski: Okres premiery jest zwykle najprzyjemniejszym czasem dla pisarza. Ale też najbardziej stresującym, gdyż jego dzieło w końcu trafia do odbiorcy i nigdy nie wiadomo, jak zostanie przyjęte. Ja mam to szczęście, że każda z moich książek zbiera zwykle dobre recenzje, zwłaszcza seria z Igorem Brudnym, która jest wręcz uwielbiana. W przypadku „Anubisa” nie ma tu odstępstwa od reguły, bo – i mówię to z pełną świadomością tych słów – to w tej chwili najlepsza seria kryminalna na rynku.
P.P: Dużo podróżuję, a w Egipcie byłem już wiele razy. Zwykle wakacyjnie, choć lubię wybierać te mniej wydeptane ścieżki. W listopadzie ubiegłego roku poleciałem tam jednak sam, typowo researchowo. Dogadałem się z jednym z lokalnych przewodników, który zabrał mnie do miejsc na co dzień rzadko albo w ogóle nie odwiedzanych przez turystów. Ashraf poopowiadał mi też wiele ciekawostek na temat samego kraju, kultury, jego historii, itp. Bardzo mi pomógł.
P.P: Prawie zawsze. Prawie, bo kiedyś opisywałem Antarktydę, na której nigdy nie byłem, a w kolejnej książce pojawi się wątek z Rosji, gdzie też z racji aktualnej sytuacji geopolitycznej raczej się nie wybiorę. Ale mam szczęście znać ludzi, którzy nie tylko tam byli, ale i prowadzili tajne operacje wywiadowcze. Oni są nieocenionym źródłem informacji.
P.P.: Zdecydowanie ta do Kolumbii, gdzie pojechałem, aby zmierzyć się z tematem Luisa Garavito – najstraszniejszego seryjnego mordercy w historii świata. To zupełnie inny kraj, bardzo niebezpieczny, gdzie przemoc jest na porządku dziennym. Zwłaszcza gdy odwiedza się miejsca, w których żył taki potwór. To często podłe slumsy, gdzie policja nie zagląda od lat. Penetrowanie takich miejsc było nie tylko stresujące, ale i naprawdę bardzo niebezpieczne. Wszystko to opisałem w „La Bestii”.
P.P: No bez żartów. Oczywiście, że nie zdradzę. Zachęcam natomiast do lektury, bo dzieje się całkiem sporo.
P.P.: Czasem tak jest, że pojawia się pomysł, który idealnie pasuje do fabuły. Anubis nie jest dla mnie kimś wyjątkowym. To jednak egipski bóg śmierci i zarazem patron balsamistów, a to właśnie w ten sposób główny antagonista traktuje swoje ofiary. Robi z nich mumie.
P.P.: Mam, ale oczywiście go nie zdradzę. Miejsce nie gra tu jednak pierwszych skrzypiec. W tym temacie mam inny pomysł. Odnośnie Brudnego jest jednak wstępny plan na kolejny tom. Na pewno będzie to coś nowego, wyjątkowego i wcześniej niespotykanego.
Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę kolejnych, równie emocjonujących wypraw. Mam też nadzieję, że na kolejną część przygód Brudnego nie będziemy musieli długo czekać. Pozdrawiam!
Rozmawiała
Katarzyna Jabłońska
(katarzyna.jablonska@dlalejdis.pl)
Fot. Materiały wydawnicze