O miłości i dojmującej stracie, czyli wywiad z Magdaleną Sim, autorką powieści „Białe sukienki”

Premiera książki "Białe sukienki".
„I żyli długo, i szczęśliwie…”

Niestety w prawdziwym życiu nie zawsze tak to wygląda. Bywa, że historia wielkiej miłości kończy się niewyobrażalną stratą, której nieodłącznym elementem jest żałoba. O tym, jak sobie z nią radzić oraz czy miłość umiera wraz z odejściem bliskiej osoby, opowiada Magdalena Sim.

„Białe sukienki” to książka ukazująca historię miłości, której finał jest tragiczny. Skąd potrzeba opowiedzenia o tym?
Tragiczny finał miłości, to nie w tej książce, nie w moim przypadku. M. odszedł, ale nasza miłość trwa i trwać będzie. Miłość nie kończy się w chwili śmierci, moim zdaniem nie kończy się nawet przy zdradzie czy innym traumatycznym zdarzeniu. Jeśli mówimy o naprawdę głębokim uczuciu trwającym wiele, wiele lat, to ono nie ma finału.

A skąd potrzeba podzielenia się historią? Książka jest wielowymiarowa, wielowątkowa, jest oparta na prawdziwych SMS-ach, wiadomościach z komunikatorów, naszych listach, jego listach, moich listach po jego śmierci. Informację, dlaczego postanowiłam pisać i podzielić się nimi, zawarłam już na pierwszych stronach. Nie chciałabym aż tak spoilerować. Dlatego powiem tak: początkowo potrzebowałam zachować jak najwięcej z ostatnich lat, a pamięć jest ulotna, więc książka staje się idealnym narzędziem. Zagłębiając się w przepisywanie SMS-ów i rozmów, które ułożone chronologicznie stworzyły piękną - moim zdaniem - historię, dołożyłam tło, wplotłam wyjaśnienia, żeby czytelnik poczuł, że opisane wątki są autentyczne, bo przecież autentyczności nam brakuje dzisiaj najbardziej.

Na rynku jest wiele książek traktujących o śmierci bliskiej osoby, w pewien sposób poetyzujących to zdarzenie. Czy Twoja historia również ma taki charakter?
„Poetyzować to zdarzenie”… Poetyzować śmierć… Jeśli ktoś widział „proces umierania”, był przy odchodzącej ze świata osobie, to nie będzie w stanie tego poetyzować. Opisałam te chwile w książce, nadal mam dużą trudność, żeby to przeczytać.

Skąd takie określenie… Jedyne, co mi przychodzi do głowy to np. scena z serialu: „I tak po prostu”, gdzie Carrie trzyma na kolanach umierającego Johna… Mnie to jednak nie przekonuje, a wręcz denerwuje.

Tak więc nie, moja historia nie ma takiego charakteru.

Nieodłącznymi elementami śmierci jest żałoba i trauma. Czy w „Białych sukienkach” znajdziemy receptę jak sobie z tym radzić?
Trauma - słowo tak modne ostatnimi czasy, że straciło na sile niestety. Trauma po stracie i żałoba dotyczy indywidualnych przypadków, nie ma na nią recepty. Wiadomo już, że nie ma określonego czasu i sposobu, w jakim się żałobę przechodzi. Sarkastycznie mówiąc „Kurs żałoby w weekend” - tego na pewno czytelnik nie znajdzie w „Białych sukienkach”, mimo że jedna z jej części to moje listy do nieżyjącego męża, które są swego rodzaju studium żałoby w początkowej fazie. Dla mnie pomocą były właśnie listy, dla kogoś innego, będą to codzienne wizyty na cmentarzu albo rozmowy prowadzone w odosobnieniu.

Śmierć ukochanej/ego niesie ze sobą niewyobrażalną pustkę. Czy są sprawdzone sposoby, żeby ją wypełnić?
Odejście ukochanej osoby niestety nie skutkuje zatrzymaniem czasu, jest codzienność, dla świata nic się nie zmienia. Każdego dnia ktoś musi zmierzyć się z pustką i tak dzieje się zapewne od zawsze, więc muszą być sposoby. Inaczej nie dałoby się funkcjonować. Sprzymierzeńcem jest czas. Każdego dnia, małymi kroczkami pozwalamy sobie żyć.  Nie ma przepisu na zapełnienie pustki, bo każda pustka jest inna, osadzona w innym momencie życia i odmiennych okolicznościach.

Dlaczego „Białe sukienki”? Czy tytuł ten ma jakieś symboliczne znaczenie?
Po śmierci M. spotykałam się z wieloma osobami, nie tylko rodzina była mocno pogrążona w żałobie. Ludzie opowiadali mi historie z nim związane. Jedną z nich usłyszałam od koleżanki z jego pracy. Opowiedziała mi historyjkę o moich białych sukienkach, które tak bardzo lubił i pewnym niefortunnym zdarzeniu, o którym wcześniej nie słyszałam. Znowu, nie chcę spoilerować, bo to dość zabawna historia opisana w książce. Ta opowieść dotyczyła nas, miałam wtedy wrażenie, jakby koleżanka była posłańcem od M., żebym poczuła, że mnie nie zostawił.

Do kogo skierowana jest Twoja książka? Myślisz, że ta opowieść może okazać się pomocna w trudnych chwilach po śmierci bliskiej osoby?
Książka „Białe sukienki” jest naładowana emocjami, bo jest autentyczna. Czytelnicy płaczą i śmieją się. Takie otrzymuję informacje zwrotne. Zatem książka jest skierowana do osób, które szukają czegoś więcej niż lekkiej lektury. M. nie jest fikcyjną postacią i wiem, że książka jest wyczekiwana. Są ludzie, którzy chcą wiedzieć, co się wydarzyło i dlaczego tak się stało.  Mam nadzieję, że każdy odnajdzie i zabierze coś dla siebie, bo mowa jest o przyjaźni, pracy, depresji, szamanach, szaleństwie, żałobie i już wspomnianej - miłości jak z bajek Disneya.

Czy okaże się pomocna osobom cierpiącym po stracie ukochanej osoby? Ja bardzo usilnie szukałam kogoś w moim położeniu, chciałam poczuć, że nie jestem w tym odosobniona. Myślę, że w takim kontekście książka będzie pomocna, jednakże nie można zapominać, że nie każdy po stracie, będzie gotowy na taką szczerość.

Czy masz w planach kolejną powieść, czy też „Białe sukienki” to incydentalny tytuł?
Bardzo dawno temu pisałam opowiadania, a M. często powtarzał „Napisz wreszcie książkę, rzucę pracę i będziemy żyć z twojego pisania”. Napisałam teraz, a co więcej, zrobiłam z tego projekt. W związku z wydarzeniami z ostatnich dwóch lat nie robię już daleko sięgających planów, jednocześnie zostawiam wszelkie drzwi otwarte. Pomysłów mi nie brakuje.

Bardzo dziękuję za rozmowę. Trzymam kciuki, by książka dotarła do szerokiego grona czytelników i okazała się wsparciem dla tych, których serce zostało rozdarte na pół. Wszystkiego dobrego!

Rozmawiała
Katarzyna Jabłońska
(katarzyna.jablonska@dlalejdis.pl)

Fot. z archiwum autorki




Społeczność

Newsletter

Reklama

 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat