„Projekt szczęście” – recenzja

Recenzja książki „Projekt szczęście”.
Szczęście. Czym ono jest? Dla każdego znaczy co innego, a niektórzy nie mają pojęcia co tak naprawdę dla nich znaczy. Gonimy za nim, chociaż często błądzimy szukając tego prawdziwego szczęścia.

Każdemu z nas zdarza się rozmyślać nad sensem naszej egzystencji, własnym życiem, jego celem i dalszym biegiem. Każdy mierzy się z momentami, w których pojawia się mnóstwo pytań i wątpliwości oraz żal za źle podjęte decyzje. Zadajemy sobie pytanie czy chcemy, aby nasze życie tak ma wyglądać? Gretchen Rubin to autorka poczytnych bestsellerów, które zostały przetłumaczone na 30 języków i sprzedały się w 3,5 miliona egzemplarzy na całym świecie. Pachnie wielkim sukcesem, ale Gretchen nie czuła się w pełni szczęśliwa. Mając u boku kochającego męża i dwie córki, postanowiła poszukać swojego szczęścia. Efektem tego jest książka „Projekt szczęście”, w której autorka opisuje swoją drogę do odnalezienia własnego błogostanu.

Autorka książki „Projekt szczęście” przeprowadza czytelnika prze trwającą rok podróż po swoich marzeniach, lękach i niepewnościach. Pomaga nam sprawić, że zrezygnujemy ze spraw nieistotnych, jednocześnie ucząc się w pełni akceptować siebie i swoje marzenia. Książka podzielona jest na 12 rozdziałów, a każdy z nich jest opisem miesiąca, w którym autorka realizuje swoje cele. W każdym koncentruje się na innej sferze życia: w styczniu jest to witalność, marzec poświęca pracy, w lipcu skupia się na pieniądzach, zaś w październiku uczy się uważności. Każde swoje zmagania szczegółowo opisuje. Nic nie przyszło jej łatwo, właściwie jej projekt sporo ją kosztował i miała momenty zwątpienia. Miała mnóstwo wzlotów i upadków, ale nie poddała się. Przede wszystkim najpierw dokonała wyboru, że chce być szczęśliwa, a za tym poszło odpowiednie działanie, które wdrożyła. I zadziałało.

Zazwyczaj sceptycznie podchodzę do takich „rewolucyjnych” poradników. Może dlatego, że na mnie „nie działają” i traktuję je z przymrużeniem oka. Tego samego spodziewałam się czytając „Projekt szczęście”. I przyznam, że tutaj się zaskoczyłam, pozytywnie. Spodziewałam się rad typu „jak schudnąć 6 kg w 10 dni” albo „jak nauczyć cię języka fińskiego w miesiąc”. A tymczasem otrzymałam praktyczne porady, które faktycznie da się wdrożyć we własne życie. Są to m.in. chodzenie wcześniej spać, żeby się wysypiać, nauka proszenia o pomoc, ograniczenie zrzędzenia czy uporządkowanie własnej szafy. To wszystko da się zrobić! Wystarczy odrobina samozaparcia, konsekwencji i wytrwałości, aby projekt doprowadzić do końca. Przez 12 miesięcy trzeba wprowadzać – z pozoru – małe zmiany, aby ostatecznie odkryć, że z nimi znacznie lepiej się żyje.

Gretchen Rubin napisała coś, co może dotrzeć do najbardziej opornych na tego typu porady. To świetna historia o tym, że jak się naprawdę chce, to można wszystko. Jeśli czujemy, że znajdujemy się w martwym punkcie i pragniemy zmian, to „Projekt szczęście” jest idealnym impulsem do zmian. Jeśli zastanawiamy się nad definicją szczęścia, szukamy rozwiązań, ale boimy się podjąć realne działania, „Projekt szczęście” jest książką idealną. Ja, również oporna na tego typu poradniki, zainspirowana słowami Gretchen Rubin mam zamiar sama spróbować poszukać swojego szczęścia.

Klaudia Kwiatkowska
(klaudia.kwiatkowska@dlalejdis.pl)

Gretchen Rubin, „Projekt szczęście”, wyd. Kompania Mediowa, 2023




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat