„Świąteczne duchobranie” - recenzja

Recenzja książki „Świąteczne duchobranie”.
Dobry humor i kryminał – czy to właściwe połączenie? Zadałam sobie to pytanie przy spotkaniu ze „Świątecznym duchobraniem” Iwony Banach. Jako że uwielbiam kryminały, a nie pogardzę też dobrą komedią, szybko zabrałam się do czytania. Do jakich wniosków doszłam, opowiem za chwilę.

Dwie grupy łowców duchów dostają typowe dla siebie zlecenie. W świątecznym czasie mają udać się do hotelu Astoria w celu stwierdzenia, czy przypadkiem nie ma tam ducha, któremu można by nadać certyfikat. Po co zjawie certyfikat? Bardzo dobre pytanie. Otóż, jeśli hotel posiadać będzie ducha certyfikowanego, będzie przyciągał wielu gości, szczególnie takich, którzy lubią odrobinę się bać. Nawiedzony hotel to świetna i nietypowa atrakcja turystyczna! Właściciel hotelu, bardzo specyficzny mężczyzna, który na co dzień musi przebywać w niezbyt lubianym damskim towarzystwie żony, teściowej i „prateściowej”, ma dwa wyjścia - może się ducha bać albo po prostu na nim zarobić. W związku z tym, że hotel nie jest popularnym miejscem pobytu (z różnych względów, nie tylko architektonicznych…) właściciel chce wszelkimi środkami ratować to miejsce, a cóż może być ciekawszego niż nawiedzony hotel? Gdy dwie ekipy przyjeżdżają na miejsce, zaczyna się prawdziwa jazda bez trzymanki – poznasz relacje rodzinne właściciela hotelu, zajrzysz do pokoi, gdzie dzieją się niestworzone rzeczy, posłuchasz niesamowicie chwytliwych i zabawnych dialogów, będziesz świadkiem nieudolnej pracy policjantów, romansów, a także morderstw.

Jednego nie można tej książce zarzucić – braku humoru. Każda strona to istna komedia charakterów, sytuacji i przede wszystkim języka. Uśmiejesz się do łez, nie może być inaczej. Jest to książka, którą czyta się bez wielkiego zastanawiania się nad treścią, nie wymaga ona skomplikowanych procesów myślowych, jest idealną pozycją na wieczór po trudnym dniu w pracy. Pozwala na całkowite oderwanie się od życia codziennego i wejście w świat groteski i absurdu. Hotel w krzywym zwierciadle, ludzie, którzy są tak dziwni, że aż śmieszni i duchy, które też nie zachowują się tak, jak byśmy tego oczekiwali. Który duch zapisuje na lustrze cytaty z piosenek disco-polo? Książka to typowy „odmóżdżacz”, fabuła nie zostaje na długo w głowie, ale przecież o to właśnie chodzi – mamy się dobrze bawić, wyluzować i poczuć odrobinę świątecznego klimatu, niekoniecznie dochodzić do  głębokich refleksji. Nie ukrywam, że o książce zapomina się dość szybko po przeczytaniu, ale tego oczekiwałam od lekkiej i przyjemnej powieści świątecznej. Muszę dodać również, że powieść jest nieco chaotyczna, ale taki też jej urok, w hotelu naprawdę dużo się dzieje, ale dzięki temu akcja toczy się wartko, czyta się szybko, strona za stroną.  Trzeba się początkowo przyzwyczaić do stylu autorki, specyficznych bohaterów i żartów podawanych nam bez ogródek. Książkę można polecić na świąteczny prezent, z jedną tylko uwagą - zawiera sporo wulgaryzmów, polecałabym ją więc dla dorosłego czytelnika.

Nieistotne, czy wierzysz w duchy. Sięgnij po sporą dawkę humoru. Dni są krótkie, szare, szybko robi się ciemno, więc śmiech może być dobrym lekarstwem w tym czasie.

Elżbieta Kaźmierowska
(elzbieta.kazmierowska@dlalejdis.pl)

Iwona Banach, „Świąteczne duchobranie”, Skarpa Warszawska, 2023 r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat