„Święta w miasteczku Anielin” – recenzja

Recenzja książki „Święta w miasteczku Anielin”.
W sklepach pojawiły się już bożonarodzeniowe ozdoby, więc traktuję to jako zielone światło dla czytania świątecznych książek. Nie od dzisiaj wiadomo, że nic tak nie poprawia nastroju w jesienny wieczór, jak dobra herbata i pogodna lektura. Czy „Święta w miasteczku Anielin” sprawdzą się w roli literackiego termoforu?

Ten czwarty już tom sagi zaczyna się od nieszczęśliwego wypadku, wskutek którego Marianna Stawska ląduje w łóżku. Zaniepokojona swoim stanem kobieta postanawia dokonać rozliczenia przeszłości. Z pomocą notariusza dociera do potomków swojej siostry, nieświadomych jej istnienia, a tym bardziej istnienia niecodziennego miasteczka Anielin. Tym sposobem na karty powieści trafiają Malwina i Krzysztof, dwójka skrajnie różnych bohaterów. Pracująca w korporacji dziewczyna jest przykładem klasycznej bizneswoman, zimnej i skoncentrowanej na pracy, która jednak powoli wypala się zawodowo i nagle staje twarzą w twarz z faktem, że pracy może nie mieć… Nic dziwnego, że skuszona obietnicą potencjalnego spadku, zjawia się w malowniczym miasteczku. Zupełnie inny jest Krzysztof, którego ciepła osobowość i umiejętność brylowania w towarzystwie sprawiają, że momentalnie podbija on serca mieszkańców i czytelników. Jak potoczą się losy tej dwójki przybyszów?

Iwona Mejza nie stara się tworzyć wielkiej literatury, ale na tyle sprawnie włada piórem, że nawet oklepane wątki tajemnicy rodowej i niespodziewanych zawirowań losowych na kolejnych stronach układają się w bardzo przyjemną i wciągającą historię. Autorka wykreowała miasteczko rodem z bajek, malownicze, nieco staroświeckie, ale niepozbawione trudnych tajemnic i waśni, które nawet po latach potrafią sprawić komuś ból. Zgodnie jednak z niepisaną tradycją literatury obyczajowej, nawet, jeżeli bohaterowie  przechodzą trudne chwile, to czeka ich szczęśliwe zakończenie. Pojednanie rodzinne, nawet jeżeli jest procesem trudnym i bolesnym, wyjawiającym pewne niewygodne, dojmujące sekrety,  staje się możliwe dla Marianny, Malwiny i Krzysztofa, dając początek ich własnej historii i nowemu, zdecydowanie radośniejszemu, rozdziałowi.

Pachnąca piernikami, skrząca się świątecznymi światełkami, pogodna i ciepła historia doskonale otula czytelnika swoim urokiem, zapraszając go by rozgościł się na dłużej nie tylko w miasteczku Anielin, ale w prozie Iwony Mejzy.  

Małgorzata Tomaszek
(malgorzata.tomaszek@dlalejdis.pl)

Iwona Mejza, „Święta w miasteczku Anielin”, Wydawnictwo Dragon, Warszawa 2023




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat