„Troje na huśtawce” – recenzja

Recenzja książki „Troje na huśtawce”.
„Troje na huśtawce” wywołało we mnie istną huśtawkę… nastrojów.

Natasza Socha jest pisarką o dość bogatym dorobku literackim. Ma na swoim koncie ponad 60 pozycji, na które składają się powieści i antologie opowiadań. Nie wiem czemu, dziwnym trafem, jak dotąd czytałam jedną powieść autorki – „Pokój kołysanek” – która nawet mi się spodobała. Teraz w moje ręce trafiła książka „Troje na huśtawce”. Tytuł sugeruje, że będzie ona i on, i… ktoś trzeci. Rzeczywiście tak jest, choć w nieco innej konfiguracji niż można przypuszczać.

Powieść pisana jest w formie pamiętnika, jednak dość chaotycznego pamiętnika bez dat i bez, niestety, żadnej logiki. Skoki między teraźniejszością, a przeszłością; retrospekcje pomieszane ze współczesną linią wydarzeń powodują ogromny chaos i czytelniczy dysonans. Generalnie historia przedstawia historię dwóch kobiet – Koralii i Aureli. Koralia jest 42 – letnią, bezdzietną, zdradzoną kobietą, która rozstała się z mężem. Jak to z ryczącymi czterdziestkami bywa – kobieta szuka sobie mężczyzny. Cóż, ta sztuka jej się udaje, gdyż zakochuje się w Tytusie, chłopaku…18 lat młodszym, który – jakby tego było mało – jest synem Aurelii, jej najlepszej przyjaciółki. Czterdziestodwulatka jest mocno zauroczona przystojnym i młodocianym kochankiem, ale… No właśnie? Czy związek z mężczyzną, któremu zmieniało się pieluchy, będącym na dodatek synem przyjaciółki, może się udać?

Pomysł na powieść jest dość kontrowersyjny i szczerze powiedziawszy nie zachwycił mnie, a  wręcz przeciwnie. Jasne, zdarzają się związki, gdy to mężczyzna jest starszy od kobiety, ale ta historia jest wręcz absurdalna; miałam wrażenie jakby ktoś zekranizował jeden z głupszych odcinków „Zdrad”. Żeby nie było, nie mam nic przeciwko związkom młodszych mężczyzn i starszych kobiet – sama znam wiele takich par. Z tym, że są to różnice pokroju 5-2 lat, nie 18…. i nie między ludźmi, których łączy więź niemalże na zasadzie cioci i siostrzeńca… Szczerze, sama nie chciałabym młodszego mężczyzny; nie wyobrażam sobie też sytuacji, żeby mój osiemnastoletni syn przyprowadził do domu moją rówieśnicę. A czy wy, kobiety, wyobrażacie sobie taką sytuację? Ja nie. Moja tolerancja wieku ma jakieś granice.

Książka zmęczyła mnie. Po prostu. Ten kompletny fabularny chaos i pomieszanie płaszczyzn czasowych sprawiało, że książkę czytało się po prostu ciężko; trudno zorientować się co, kiedy i jak. Nie jestem ociężała umysłowo, wręcz uwielbiam powieści z retrospekcjami, ale te zostały napisane wyjątkowo ociężale i niezgrabnie. Druga sprawa to kwestia samej treści. Pamiętnik niekoniecznie musi być zbiorem przemyśleń; może być bardzo dynamiczny – tu jest, niestety, zbyt mało dialogów, akcji, a za dużo jałowych przemyśleń, bezsensownych dywagacji niewnoszących do fabuły niczego, co popychałoby ją do przodu. Mam wrażenie, że bohaterka – choć jest po czterdzieste – posiada mentalność gimnazjalistki, która kalkulując sytuację nie myśli tą częścią ciała, którą powinna i którą – w tym wieku – wypadałoby myśleć. Drażniła mnie osobowość Koralii, totalnie nie mogłam się wczuć w jej sytuację, nie czułam tej chemii pomiędzy bohaterami. No przecież jej kochanek jest „prawie jak jej dziecko”… Również samo zakończenie mocno mnie rozczarowało; mam wrażenie, że w ogóle go nie ma. Zostawia z domysłami, nie zamyka wątków.

„Troje na huśtawce” to książka, z którą mi nie po drodze. Nie zaiskrzyło między nami, ale może znajdą się czytelniczki, które będą nią zachwycone.

Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)

Natasza Socha, „Troje na huśtawce”, Purple Book, 2023.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat