„Trzej muszkieterowie” – recenzja

Recenzja książki „Trzej muszkieterowie”.
Absolutny klasyk.

Nienawidzę ani rankingów, ani dziwnych akcji na różnych portalach pod tytułem: „ Sto książek wszechczasów”, „Trzydzieści pozycji, które warto przeczytać przed śmiercią”, „Dwadzieścia powieści, które musi znać każdy inteligentny człowiek” itd. Denerwują mnie i uważam, że uwłaczają i inteligencji, i wolnej woli każdego z nas. Ale. Dla kilku książek jestem jednak w stanie zrobić wyjątek. „Trzej muszkieterowie” są jedną z nich. Jak powiedział kiedyś Mark Twain: „Klasyka to książki, które każdy chciałby znać, a nikt nie chce czytać”. Gwarantuję, że w przypadku tej powieści znajomość i czytanie tworzą wyjątkowo dobraną parę.

Akcja „Trzech muszkieterów” jest (przynajmniej z grubsza) znana wszystkim. Niezliczone adaptacje filmowe, a także seriale, komiksy i kreskówki zainspirowane treścią lektury zrobiły już swoje. Nie mniej jednak warto przypomnieć, że książka opowiada o losach młodego d’Artagnana, który opuszcza rodzinny dom, aby móc zostać jednym z muszkieterów francuskiego króla. Wyposażony w: niewielką ilość pieniędzy, szpadę, recepturę na maść leczącą rany, polecający list oraz cenne rady wyrusza na przygodę swojego życia. Mimo początkowych trudności i problemów (w które bohater ładuje się zresztą na własne życzenie), ostatecznie znajduje marzenia, za którymi tak zawzięcie gonił.

Powieść wręcz obfituje w elementy, które w literaturze uwielbiam: dworskie intrygi, pojedynki, niespodziewane zabójstwa i tajemnice. Przy życiu muszkieterów nasze wydaje się być blade jak mgła o poranku. Ale w tej powieści jest coś jeszcze; coś co nie przestanie mnie zadziwiać – główni bohaterowie. To niesamowite, że autor w tak mistrzowski sposób czarne charaktery uczynił tymi, którym miliony czytelników z całego świata oddało swoje serce.

Nie ma co ukrywać, że trzej (a właściwie czterej) muszkieterowie zostali wykreowani na mężczyzn, o których ja osobiście nie mam zbyt wysokiego mniemania. Zacznijmy od Aramisa – męskiej wersji prostytutki. Ów jegomość, gdzie się nie pojawił, tam którąś damę musiał zapylić, bo inaczej chyba nadmiar testosteronu rozsadziłby mu przyrodzenie. Kolejnego z nich, Portosa, obdarzyłabym mianem „syna kurzu i pyłu”, gdyż błyskotliwość i inteligencja zdecydowanie nie były jego najmocniejszymi stronami. Atos, co wynika z treści lektury, zdecydowanie preferował płeć męską, a d’Artagnan ma typowe cechy dzisiejszych rycerzy ortalionu, czyli: porywczość, zarozumialstwo i skłonności do bitki. Wszyscy mieli jeszcze jedną wspólną cechę – pijaństwo. Myślę, że w ilościach spożywanego alkoholu śmiało mogliby iść w szranki z Rosjanami. Jednak paradoksalnie – my tych bohaterów kochamy i jesteśmy za nimi w walce z Kardynałem, który w gruncie rzeczy w niczym nie zawinił i kierował się dobrem państwa.

Co by nie powiedzieć o muszkieterach, Dumas odwalił kawał porządnej roboty. Miejscami trochę przekłamał, miejscami trochę podkoloryzował historię, ale kto by sobie tym zawracał głowę! Wszakże i Sienkiewicz, z którego tak dumni jesteśmy, i Walter Scott, i Karol May robili to samo. Cel uświęca środki, a literatura historię.

Trzej muszkieterowie” to powieść, która szturmem weszła na szczyt literackiej listy przebojów prawie dwa wieki temu i do dziś, z wielkim powodzeniem, okupuje czołowe miejsca. Bogiem a prawdą uważam, że ta książka nie potrzebuje żadnej recenzji, gdyż została już dostatecznie zrecenzowana przez najbardziej obiektywnego i niewrażliwego na zmieniające się trendy recenzenta. Przez czas.

Anna Kantorczyk
(anna.kantorczyk@dlalejdis.pl)

Aleksander Dumas, Trzej muszkieterowie, wyd. MG, Warszawa, 2017 r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat