„Wyćwiczony” – recenzja

Recenzja książki „Wyćwiczony”.
Czyli o ćwiczeniach z perspektywy naszych przodków.

Ćwiczycie? Jeśli tak, czy lubicie to robić (szczerze!), czy raczej jest to efekt poczucia wewnętrznego przymusu spowodowanego troską lub już istniejącymi problemami ze zdrowiem? Jeśli nie, czy czujecie się źle, gdy musicie się do tego przyznać publicznie? Niezależnie od udzielonej odpowiedzi, dzięki „Wyćwiczony. Dlaczego coś, czego ewolucja nigdy od nas nie wymagała, jest tak zdrowe i satysfakcjonujące” Daniela E. Liebermana mamy teraz okazję spojrzeć na wysiłek fizyczny z trochę innej strony.

Autor krok po kroku wyjaśnia, czemu nasi przodkowie nigdy nie tracili czasu na wyciskanie maczugi na płaskimi kamieniu i dlaczego w ostatnich, istniejących obecnie społecznościach łowiecko-zbierackich nikt nie spędzałby wieczorów na siłowni. Powód jest prowizoryczny: każdego dnia angażowali i wciąż angażują się w działania, która miały/mają określony cel, ale „na ogół unikali angażowania się w nieistotne czynności fizyczne, które odbierają energię potrzebną do reprodukcji, jedynego zadania, które jest tak naprawdę istotne dla ewolucji”. Daniel E. Lieberman przekonuje, że „nasze ciała nigdy nie rozwinęły się tak, by mogły funkcjonować optymalnie bez trwającej przez całe życie aktywności fizycznej, podobnie jak nasze umysły nigdy nie ewoluowały tak, abyśmy chcieli ruszać się z miejsca, chyba, że jest to konieczne, przyjemne lub satysfakcjonujące w inny sposób”. Świat współczesny coraz bardziej wywraca naszą biologię do góry nogami, a my sami „zmagamy się sami ze sobą, zastępując codzienną aktywność fizyczną ćwiczeniami – opcjonalnym i często mało przyjemnym działaniem”. Czy jest dla nas ratunek?

Całość podzielona jest na cztery części: „Bezczynność” (co robią nasze ciała, gdy odpoczywamy, śpiąc lub siedząc); „Prędkość, siła i moc” (czyli o sprincie, podnoszeniu ciężarów i walce); „Wytrzymałość” (chodzenie, bieganie i taniec oraz ich wpływ na procesy starzenia) i „Aktywność fizyczna, a świat współczesny” (czyli teorię przekuć w praktykę). Każdy z nich zawiera po trzy rozdziały, w których autor rozprawia się z różnymi narosłymi przez lata mitami np. sztywną granicą zalecającą osiem godzin snu, brakiem wpływu chodzenia na spadek masy ciała, czy twierdzeniem, że siedzenie jest równie szkodliwe, co palenie. Przytacza również anegdoty ze swego życia, ale objętościowo jest to kropla w morzu (potrzeb). Pozycja jest zdecydowanie bardziej podręcznikowa (moim zdaniem wiele rzeczy możnaby znacząco skrócić) niż rozrywkowa i chociaż byśmy próbowali, nie uciekniemy również przed naukowym żargonem.

Paradoksalnie książka podejmująca m.in. problem długotrwałego siedzenia zmusi nas do robienia tego przez mniej więcej pół dnia(!). Początkowo sama byłam przerażona jej rozmiarami. Gdy trafiła w moje ręce, odetchnęłam z ulgą, widząc, że stron jest, co prawda, 628, jednak właściwa treść kończy się na 493 stronie, a reszta to przypisy i indeks. W trakcie czytania dostrzegłam niestety, jak wolno i mozolnie idzie mi jej lektura.

Nie wiem, czy to kwesta stylu, przytłoczenia treścią, czy może po pięciu książkach dotarłam do punktu, w którym przejadła mi się już tematyka ewolucji. Niemniej, dla wkraczających w nią czytelników zainteresowanych zdrowiem i naukową stroną ćwiczeń będzie to swoiste kompendium wiedzy.

Izabela Fidut
(izabela.fidut@dlalejdis.pl)

„Wyćwiczony. Dlaczego coś, czego ewolucja nigdy od nas nie wymagała, jest tak zdrowe i satysfakcjonujące”, Daniel E. Lieberman, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań, 2024r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat