„Znajda” - recenzja

Recenzja książki „Znajda”.
Na rynku wydawniczym w ostatnich latach, nie brakuje książek opisujących ofiary Holokaustu i ich oprawców. Są to historie osób, rodzin, pokolenia. Tym samym czytelnik staje przed dylematem: Co wybrać?

Okazuje się, że nie jest to wybór prosty, ponieważ wydawane w ostatnim czasie książki o tej tematyce są bardzo do siebie podobne, różni je tylko akcja, która może odgrywać się „po jednej, lub po drugiej stronie obozowego ogrodzenia”. Mniej więcej z takim nastawieniem sięgnęłam po książkę Katarzyny Kieleckiej pt. „Znajda”, myśląc, że będzie to kolejna historia typu – „siostra, córka, narzeczona nazisty”, – które rzadko, kiedy trzymają się faktów historycznych i tak naprawdę można je postrzegać, jako romanse osadzone w realiach wojennych.

Jakież było moje zdziwienie, kiedy zagłębiając się w lekturę książki zaczęłam patrzeć na okrucieństwo II wojny światowej oczyma niewinnego dziecka. Książka ta opisuje, bowiem historię rodziny Sitarzów, którzy w pierwszym dniu bombardowania ich rodzinnego miasta Wielunia, skazani zostają na próbę, jaką są wojenne doświadczenia. Losy rodziny opisane w książce są pozbawione zbędnej koloryzacji, czy wydumanego tragizmu. Umiejscowienie akcji książki zgodne jest z historią, a przedstawione w niej opisy z nią zbieżne. Katarzyna Kielecka przedstawia wojnę i los wojennych dzieci, bo to właśnie oni są głównymi bohaterami tej książki. Dwoje dzieci, którym odebrano wszystko: rodzinę, rodzeństwo, dzieciństwo, beztroskę i marzenia. Rodzeństwo Sitarzów, które uniknęło zagłady zostaje i tak zrządzeniem losu rozdzielone, a życie w czasie wojny na każdym z nich odciska inne piętno. Katarzyna Kielecka w książce tej pokazuje, w jaki sposób wojna i związane z nią przeżycia zmieniały wojenne dzieci, ale również całe rodziny.

Ku zaciekawieniu czytelników powiem, że Katarzyna Kielecka nie chcąc przytłaczać czytelnika ciężką, wojenną historią, w swoją opowieść wplotła wątek współczesny, młodej, przebojowej, ale niewierzącej w siebie kobiety, Matyldy. Bohaterka ta (łodzianka) w roku 2022 przeżywa swój własny dramat, mierzony na miarę współczesnych, płytkich czasów, w których żyjemy. Zrządzenie losu sprawia, że Matylda trafia na osamotnioną staruszkę Zofię. Z chęci pomocy, potrzeby wsparcia, podzielenia się problemami, rodzi się zażyłość, która powoduje, że losy obu bohaterek zmieniają się na zawsze.

Czy jest możliwe, aby Zofia 80 lat po wojnie poznała wojenne losy swojej rodziny? Czy jest możliwe, aby Matylda spojrzała na swoje życie z perspektywy wartości, które są w życiu najważniejsze? Czytelnik sięgając po „Znajdę” obok wyśmienitej lektury zachwyci się wysmakowanym połączeniem wątków, które zawieszone są w przeszłości i w teraźniejszości, a przeplatają się z taką lekkością, że książka ta zaciekawia, a nie przytłacza (jak większość książek z tego gatunku). Bardzo podobał mi się styl pisania prosty, jasny, dopracowany w każdym szczególe, świadczący o dużym szacunku do czytelnika.

Ta książka pozwoli czytelnikowi spojrzeć na czasy wojenne z innej perspektywy, skłoni do przemyśleń i refleksji – pod warunkiem, że w gąszczu mało wartościowych książek o tej tematyce uda mu się trafić właśnie na „Znajdę”. Zachęcam do przeczytania, bo to książka wartościowa, mądra i godna uwagi. Po prostu inna…, a to czyni ją wyjątkową.

Ewa Grzelak
(ewa.grzelak@dlalejdis.pl)

Małgorzata Kielecka, „Znajda”, Katowice, Szara Godzina, 2022.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat