„Atlas. Historia Pa Salta” – recenzja

Recenzja książki „Atlas. Historia Pa Salta”.
Długo wyczekiwane ukoronowanie serii o Siedmiu Siostrach.

Doskonale pamiętam dzień, gdy dowiedziałam się, że Lucinda Riley nie żyje. Myłam wtedy okna i w ramach odpoczynku zaczęłam scrollować Facebooka i to była jedna z tych wiadomości, która wyskoczyła mi w powiadomieniach jako pierwsza. Łzy, jak na komendę, zaczęły lecieć mi ciurkiem, a gdzieś tam w środku zaczęły się kotłować myśli o niesprawiedliwościach tego świata. Postanowiłam więc dalej myć te nieszczęsne okna, spryskując je płynem tak bardzo, że całe już były w pianie. Na dodatek tej piany zrobiło się tak dużo, że zaczęła wchodzić mi do oczu, jeszcze bardziej potęgując złość; sprawiając, że łzy nie dość, że leciały bardziej, to jeszcze piekły. Wiedziałam, że autorka walczy z rakiem, jednak ani w swoich mediach społecznościowych, ani w wywiadach nie użalała się nad swoim losem; nie żebrała o litość od swoich czytelników. Do końca była pełna radości, z determinacją podchodziła do kolejnych działań. Jej największym marzeniem było ukończenie swojej ukochanej serii o „Siedmiu Siostrach”. Jeśli mam być szczera, to miałam nadzieję, ba!, nawet przekonanie, że autorka z tej choroby wyjdzie. Los miał jednak inne plany. Nie ugiął się ani przed potęgą ludzkiej godności, ani przed znakomitością jej pióra.

Kilka dni po śmierci Lucindy Riley skończyłam czytanie ostatniego tomu o siostrach – „Zaginiona siostra” – i choć zagadka tej ostatniej, zagubionej siostry D’ Aplièse została rozwikłana, to cała seria zostawiła wiele znaków zapytania. Zbyt wiele. Dlaczego Pa Salt zaadaptował te wszystkie siostry? Kim on był? W jaki sposób dorobił się tak ogromnego majątku? Skąd wiedział, którym z dziewcząt zapewnić bezpieczny dom? Jak wyglądała historia jego życia? Cóż, myślałam, że po prostu tak już pozostanie; że będzie to nierozwikłana literacka zagadka jak wiele innych. Jak się jednak okazało, Lucinda Riley i w tej kwestii nie zawiodła. Powieść poprzedza przedmowa napisana przez jej najstarszego syna, Harry’ego Whittakera, który tłumaczył, że historia Pa Salta została naszkicowana już w 2016 r, kiedy to Lucinda Riley poleciała do Hollywood na zaproszenie firmy producenckiej zainteresowanej prawami do sfilmowania Siedmiu Sióstr. Filmowcy byli ciekawi, jak autorka zakończy cykl.

Jak wiadomo, każdy tom Siedmiu Sióstr (oprócz „Zaginionej siostry”) rozpoczyna się tak samo – każda z dziewcząt dowiaduje się o śmierci swojego adopcyjnego ojca, Pa Salta, i otrzymuje dedykowany dla niej list oraz wskazówki dotyczące jej prawdziwego pochodzenia. Następnie każda z sióstr wyrusza w podróż, aby poznać losy swojej rodziny i akcja zaczyna toczyć się dwutorowo – z jednej strony przenosimy się do przeszłości, gdzie poznajemy losy przodków danej siostry, a z drugiej – śledzimy jej współczesne losy.

„Atlas. Historia Pa Salta” ma bardzo podobną konstrukcję. Poznajemy losy Pa Salta dzięki zapiskom z jego pamiętnika, a równolegle losy sióstr, które płyną jachtem ojca, aby w rocznicę śmierci oddać mu hołd. Historia ta łączy, splata wszystkie wątki i pozwala nam raz jeszcze powrócić do bohaterek znanych nam przecież bardzo dobrze z poprzednich części i uzupełnić ich historie.

Oczywiście opowieść o Pa Salcie utrzymana jest w podobnym tonie, co poprzednie i gdyby nie dodatkowe nazwisko na okładce, nie domyśliłabym się, że tej historii nie napisała Lucinda Riley. Jak to w tej serii bywa otrzymujemy ogromnego pączka ze słodkim nadzieniem i dużą ilością lukru; raczej piękną, pokrzepiającą historię aniżeli realistyczną. Czytając recenzje innych czytelników, gdzieś tam wielokrotnie pojawiały się zarzuty o jej „nierealność”, „nierzeczywistość”, o to, że jest „przesłodzona”. Jasne, że tak! Ale przecież te historie – najpierw o Siedmiu Siostrach, a następnie o Atlasie – miały takie być. One nie miały pokazywać realnych losów postaci – od tego są inne powieści. One były pisane „ku pokrzepieniu serc”; one pisane były po to, aby obudzić w nas chęć czynienia dobra; pokazać, że w życiu nie ma sytuacji bez wyjścia, że warto walczyć o to, co najważniejsze dla każdego człowieka – o miłość, o wartości, o szczęście, o życie w zgodzie z samym sobą. Te powieści miały otulać nas jak ciepła pierzynka w czasie siarczystych mrozów, rozgrzewać jak malinowa herbatka po zimowej wędrówce i tę funkcję doskonale spełniają! Nie przeszkadzają mi też „zrządzenia losu” czy „niewiarygodne okoliczności”. One po prostu dają nadzieję, że ludzie są dobrzy; że w każdym momencie naszego życia może zdarzyć się coś, co okaże się być zbawieniem. Życie pisze różne scenariusze, naprawdę.

Jestem pod wielkim wrażeniem historii Pa Salta. Powieść ta doskonale wypełnia wszystkie luki, nie ma w nich żadnych nieścisłości. Przyznaję się, sama przed sobą, bijąc się w pierś, że czytając historię Pa Salta wracałam do poprzednich tomów, aby sprawdzić, czy poszczególne nazwiska się zgadzają, czy rzeczywiście taki bohater istniał, czy autor czegoś nie „wypaczył”, nie pominął. Wszystko się zgadzało. Miałam wrażenie, że wszystkie puzzle wskakują w swoje miejsca. Książka pięknie domyka całą serię i jest cudownym zwieńczeniem całej twórczości Lucindy Riley.

„Atlas Historia. Pa Salta” to piękna i magiczna powieść o szukaniu swojego miejsca na ziemi, o uczuciach silniejszych niż okowy przeznaczenia, o miłości i poświęceniu. To cenna lekcja człowieczeństwa, którą powinien odrobić każdy z nas. Serdecznie polecam!

Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)

Lucinda Riley, Harry Whittaker, „Atlas. Historia Pa Salta”, Albatros, Warszawa, 2023.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat