„Zaginiona siostra” – recenzja

Recenzja książki „Zaginiona siostra”.
„Życie nie jest problemem do rozwiązania, ale rzeczywistością, której trzeba doświadczyć.”

Gdy do moich rąk trafił egzemplarz ostatniej części sagi o Siedmiu Siostrach, świat obiegła wstrząsająca wieść o śmierci autorki. Świadomość, że oto trzymam w dłoniach ostatnią powieść, która wyszła spod jej pióra, przepełniała mnie ogromnym smutkiem. Może zabrzmi to nieco melodramatycznie, ale głaskałam okładkę na którą od czasu do czasu spadała łezka wzruszenia i długo nie mogłam się zabrać do czytania. Z nostalgią wspomniałam swoje chwile z innymi powieściami Lucindy. Pamiętam jak na promie Stena Line podczas wakacyjnego rejsu, owiewana morską bryzą czytałam „Siostrę Perły”; jak w zaawansowanej ciąży, tuż przed porodem pochłaniałam „Drzewo Anioła” i gdy w październikowy słotny weekend zaczytywałam się w historii Rosanny i jej męża Roberto Rossiniego z powieści „Dziewczyna z Neapolu”. Z każdą książką autorki mam jakieś niepowtarzalne wspomnienia, a właściwie – to jej powieści nadają moim wspomnieniom nadzwyczajny klimat. Lucinda Riley – jej styl, lekkość, umiejętność przelewania emocji na papier – jest nie do podrobienia. Każda jej historia to ogromna dawka miłości, nadziei i wiary w drugiego człowieka, dlatego nie mogę przeboleć, że to już koniec; że autorka nie napisze nic więcej. Ta myśl przytłacza, ale uświadamia, że nic nie trwa wiecznie (wyłączając literaturę, oczywiście).

„Zaginiona siostra” to powieść, która zamyka cykl o Siedmiu Siostrach adoptowanych przez Pa Salta. Każda z sióstr po śmierci przybranego ojca otrzymuje wskazówki, które mają doprowadzić ją do swojej biologicznej rodziny. Wątek zaginionej siostry wielokrotnie przewijał się w poprzednich tomach, byłam więc szalenie ciekawa, kim okaże się Merope i jaką będzie miała historię. Ślady pozostawione pozostałym siostrom przez prawnika rodziny prowadzą nas do Irlandii. Autorka, podobnie jak w innych książkach, zastosowała podwójną czasowość narracyjną – część wydarzeń dzieje się w czasach współczesnych dla bohaterów, a część w przeszłości. W czasach obecnych odbywają się intensywne poszukiwania siódmej siostry, w których biorą udział wszystkie dziedziczki Pa Salta; w czasach historycznych poznajemy zaś Nualę wspierającą Irlandzką Armię Republikańską oraz możemy obserwować walkę o niepodległość tegoż kraju.

Siódmy tom bajecznej sagi z jednej strony dostarczył mi wielu wrażeń i emocji, a z drugiej – pozostawił z wieloma znakami zapytania. Te oczywiście mnożyły się już w poprzednich tomach i miałam nadzieję, że w ostatniej części wierni czytelnicy odnajdą odpowiedzi na nurtujące ich pytania, ale niestety… nic z tego. Na szczęście okazało się, że autorka miała w planach wydanie kolejną, ósmą część sagi poświęconej Pa Saltowi, której napisanie, a właściwie dokończenie, powierzyła swojemu synowi. Cóż, zostaje tylko czekać na wyjaśnienia związane z postacią ekscentrycznego milionera.

Samą powieść czytałam z niegasnącym zainteresowaniem. Historia nieodnalezionej siostry z pewnością jest najbardziej złożoną i tajemniczą ze wszystkich; widać ogrom pracy, jaki Lucinda Riley włożyła w napisanie jej. Każdy wątek został perfekcyjnie dopracowany, w szczególności ten historyczny, który autorka opisała bardzo rzetelnie. Zawsze, gdy biorę do rąk powieść autorki, jestem pełna podziwu dla jej umiejętności łączenia tych wszystkich wątków i wąteczków w logiczną i spójną całość. Tu zadanie było jeszcze trudniejsze – nie dość, że wątek historyczny trzeba było jakość scalić z historią zaginionej siostry, to jeszcze wpasować go w historie pozostałych sióstr. Uważam jednak, że i to zadanie się autorce powiodło, choć z pewnością nie było łatwe zważając na jej stan (od lat walczyła z ciężką chorobą) i rozmach całego cyklu.

„Zaginiona siostra” to piękna, wielowątkowa opowieść, która niejednokrotnie mnie wzruszyła i dostarczyła wielu emocji. Lucinda Riley posiadła zdolność opisywania krajobrazów; wydarzeń i bohaterów w tak plastyczny sposób, że nie ma możliwości, aby w tej opowieści zostać biernym obserwatorem; czytelnikiem mechanicznie przewracającym kartki. Jej książki chłonie się całym sobą; w czasie czytania żyje się życiem bohaterów, zapominając o swoim. I to jest ich największa wartość! Cudowne jest to, że dzięki nim mogę podróżować po wszystkich kontynentach, poznawać nowe kultury, towarzyszyć postaciom w ich zmaganiach.

„Zaginiona siostra” to nie tylko tom wieńczący historię osnutą wokół mitycznych Plejad; to także opowieść o wielkiej miłości; o przebaczeniu; trudnych powrotach; skomplikowanych więzach rodzinnych oraz o próbach pogodzenia się ze sobą i swoją przeszłością. Każdy, kto tak jak ja, zakochał się w cyklu Lucindy Riley, musi sięgnąć i po tę pozycję. Uważam, że to piękne zwieńczenie serii oraz twórczości autorki. Mam nadzieję, że Riley, podobnie jak stworzone przez nią bohaterki, odnajdzie spokój i spełnienie, tylko w innym świecie. Polecam z całego serca.

Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)

Lucinda Riley, „Zaginiona siostra”, Albatros, Warszawa, 2021.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat