„Festiwal strachu” – recenzja

Recenzja książki „Festiwal strachu”.
Zbiór opowiadań grozy, który wyprzedził tegoroczną jesień.

Graham Masterton to pisarz, którego nie trzeba przedstawiać żadnemu miłośnikowi powieści i opowiadań grozy. Na wypadek jednak, gdybyś była wyjątkiem i stawiała pierwsze kroki w świecie literackiego horroru, spieszę z wyjaśnieniem. Otóż Masterton jest artystą brytyjskim, mającym na koncie wiele książek. („Wiele” to w jego przypadku zamiennik nie dziesiątek, a setek pozycji). Jest nie mniej znany niż Stephen King, choć określenie „mistrza horroru” przypadło w udziale temu drugiemu (skądinąd według mnie niesłusznie). Poza pojedynczymi powieściami grozy wydaje cykle połączone obecnością głównej postaci, np. detektywa, jak również zbiory strasznych opowiadań i poradniki seksualne. Gdybyś chciała przeczytać wszystkie, musiałabyś poważnie przeorganizować życie.

„Festiwal strachu” stanowi zbiór opowiadań wyjątkowy, gdyż przygotowany specjalnie na rynek polski. Wybrano do niego dziesięć utworów napisanych przez Mastertona w latach 2002-2004. Po raz pierwszy pojawił się na rynku w 2005 roku. Dziś – w nowej, atrakcyjniejszej wizualnie odsłonie – możemy się nim cieszyć ponownie. Zawiera opowiadania w dużej części poświęcone kwestiom kulinariów, a zaraz potem wyglądu. Zbiór zwieńcza historia o przedziwnej grupie samobójców, którzy pomagają ujrzeć liderowi świat takim, jakim jest. I tak oto bohaterowie umierają, a my kończymy lekturę.

Mimo ogromnej miłości, jaką żywię do Mastertona, nie mogę powiedzieć, że podoba mi się sto procent jego prac. Pisarz, jak zresztą każdy autor, ma czasy lepsze i gorsze. Na szczęście lata 2002-2004 okazały się dla Brytyjczyka bardzo owocne, dzięki czemu w „Festiwalu strachu” dostajemy opowiadania, które w odpowiednich warunkach mogą spowodować lekki dreszczyk na plecach. Zwłaszcza teraz, gdy wielkimi krokami nadciąga jesień – robi się ciemno, chłodno, nastrojowo. Aż trudno nie zauważyć, że wydawnictwo Rebis wybrało doskonały moment na odświeżenie tego tomu.

Na koniec chciałam napisać, które opowiadanie jest moim ulubionym. Okazało się jednak, że nie potrafię wybrać. Kiedy już wydawało mi się, że zdecydowałam, przekartkowywałam kolejne i stwierdzałam, że to jest lepsze. Możesz wziąć ów fakt za dobrą monetę. Jeśli tylko lubisz styl Mastertona – albo chcesz poznać – „Festiwalem strachu” przypadnie Ci do gustu i zapewni kilka miłych wieczorów. Albo innej pory, w której czytasz książki.

Olga Kublik
(olga.kublik@dlalejdis.pl)

Graham Masterton, „Festiwal strachu”, Poznań, Rebis, 2020




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat