Wioletty Sawickiej - szczególnie zagorzałym fankom powieści kobiecych - chyba nie trzeba przedstawiać. Mnie pisarka urzekła trylogią, którą ona sama nazywa pieszczotliwie „kocią”, a następnie z coraz większą konsekwencją podbijała moje serce swoimi kolejnymi powieściami, spośród których „Piękna miłość” urzekła mnie najbardziej.
„Wiek miłości, wiek nienawiści” brzmi banalnie tylko z nazwy. Ktoś, kto jeszcze nie obcował z powieściami pani Wioletty Sawickiej mógłby pomyśleć, że to seria ckliwych romansów. Nic bardziej mylnego! Owszem, miłość jest, romans też, ale te powieści to przede wszystkim historie mądrych, odważnych i pewnych siebie kobiet, które z każdej opresji potrafiły wyjść obronną ręką. Lektura „Oleńki. Panienki z Białego Dworu” utwierdziła mnie w przekonaniu, że ta seria będzie wyjątkowa i nie myliłam się. Kolejne tomy, mam wrażenie, są lepsze od poprzednich, a książki w zasadzie czytają się same.
„Maria. Dziewczyna z kwiatem we włosach” opowiada o córce Oleńki, tytułowej Marii, a właściwie Marie von Lauen, gdyż młoda dziewczyna, aby móc zacząć nowe życie, otrzymała nową tożsamość, nowe nazwisko i nowy dom. Po śmierci matki, jej ojciec – Joachim – zabrał córeczkę do Prus i wychował w niemieckim duchu. Maria czuje się Niemką, jednak jest coś, co sprawia dziewczynie niemały kłopot – nawiedzają ją dziwne wizje, jakby z innego świata. Dziewczyna nie ma pojęcia, co one oznaczają. Wszystko wyjaśnia się wraz ze śmiercią ojca, który wyjawia jej skrywane dotąd tajemnice i opowiada o jej pochodzeniu. Zszokowana zrywa zaręczyny z oficerem SS i wyjeżdża do Polski, aby poznać swoje korzenie.
Trzeci tom sagi Wioletty Sawickiej ma w sobie to, co powinna mieć – w moim mniemaniu – dobra powieść. Wciągająca historia, której nie można odłożyć nawet na chwilę, bohaterowie z krwi i kości – tak bardzo podobni do nas – oraz okrucieństwo wojny będące tłem całej książki. Z zapartym tchem śledziłam losy Marii i jej najbliższych; razem z nimi płakałam, przeżywałam chwile szczęścia i razem z nimi drżałam z zimna czy głodu. Wielokrotnie podczas czytania powieści miałam wrażenie, że bohaterowie są obok mnie – a raczej, że ja jestem obok bohaterów – że razem ukrywamy się w zrujnowanym domu, że uciekamy przed nadlatującymi bombowcami, że jedziemy w dusznym wagonie, gdzie unosi się smród rozkładających się ciał. Autorka pisze tak sugestywnie, tak niesamowicie odmalowuje kolejne wydarzenia, że nie da się w nich nie uczestniczyć. Naprawdę! A kiedy nadszedł koniec czułam… smutek i żal, że to już koniec; że te ponad pięćset stron przeczytało się jak pstryknięcie palcem. Cieszę się, że autorka szykuje czwarty tom, o mojej imienniczce zresztą, i nie mogę się doczekać, kiedy będę miała możliwość jego przeczytania.
Historia Marii jest piękna i wzruszająca. To nie tylko opowieść o wrażliwej, aczkolwiek doświadczanej przez los kobiecie, ale przede wszystkim o odwadze, o rodzicielstwie, o niekończącej się nadziei i miłości, dzięki którym przeżycie w ogarniętym pożogą świecie jest możliwe. „Serce karmione żalem umiera. Karmione nienawiścią twardnieje. Żyje tylko karmione miłością”. Niech ten piękny cytat będzie zwieńczeniem mojej recenzji tej cudownej powieści.
Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)
Wioletta Sawicka, „Maria. Dziewczyna z kwiatem we włosach”, Prószyński i S-ka, Warszawa, 2021.