„Młoda krew” to druga powieść Wojciecha Wójcika, którą miałam okazję przeczytać. Pierwsza – „Garść popiołu” – zaintrygowała mnie, ponieważ głównym bohaterem był nauczyciel, a cała akcja toczyła się w szkole. Jako nauczycielka nie mam zbyt wielu okazji poczytać o przedstawicielach swojej profesji, dlatego bez większego namysłu sięgnęłam po książkę i nie powiem, byłam pozytywnie zaskoczona.
Kiedy w lawinie nowości dostrzegłam kolejną pozycję tego autora, postanowiłam ją przeczytać. Powiem tak – „Młoda krew” okazała się nie tylko potwierdzeniem ogromnego talentu pisarza, ale także – jego zdolności do manipulowania czytelnikiem. Powieść mogę zaliczyć do tych, których raczej nie odkłada się na półkę, nie poznawszy wcześniej zakończenia, wbijającego w ziemię zresztą.
Głównym bohaterem jest Michał Wagner, który w wieku czterech lat wyjechał z Polski do USA razem z mamą i siostrą. O ojcu wie tyle, że był – matka przez te wszystkie lata nieszczególnie kwapiła się, aby opowiadać synowi o szczegółach ich związku. Michał jest świetnym policjantem, ale marzy o czymś więcej… o karierze w wywiadzie wojskowym. Pierwsze zadanie rozczarowuje ambitnego bohatera. Ma on bowiem wyjechać do Polski, aby rozwiązać zagadkę enigmatycznego agenta o pseudonimie „Joseph”, który sprzedawał Rosjanom amerykańskie tajemnice wojskowe.
Bardzo szybko okazuje się, że misja jest wyjątkowo niebezpieczna. Trup ściele się gęsto, a sam Michał bardzo szybko przekonuje się, że na jego życie również ktoś ma chrapkę. Robi się naprawdę gorąco. Na szczęście bohater ma obok siebie pomocników – seksowną, inteligentną Agnes oraz rozważnego i doświadczonego Artura.
„Młoda krew” jest jedną z tych powieści, którą czyta się „na raz” (podobnie jak je się śledziki z Lisnera). Akcja toczy się w odpowiednim tempie – w bardziej elektryzujących momentach przyspiesza, w innych – zwalnia, by pozwolić czytelnikowi na przeanalizowanie sytuacji, na zatopienie się w fabule. Ta z kolei jest naprawdę przemyślnie skonstruowana i dopracowana w każdym szczególe. Nic nie dzieje się przypadkowo, nic nie pojawia się w powieści bez przyczyny.
Książkę mogę z czystym sercem polecić fanom kryminałów, zagadek, powieści sensacyjnych i thrillerów. Mam też nadzieję, że nazwisko Wojciecha Wójcika głośniej wybrzmi na polskim rynku wydawniczym, gdyż jego pisarstwo dobrze rokuje; wydaje się być powiewem świeżości w zatęchłym pokoju banalnych opowiastek.
Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)
Wojciech Wójcik, „Młoda krew”, wyd. Zysk i S-ka, Poznań, 2018 r.