Wiemy już, że kluczową dolegliwością tego okresu są uderzenia gorąca i napadowe pocenie się. Dotyczą one 80–90% pań. Medycyna i farmakologia starają się im pomóc na różne sposoby – także te alternatywne, jak fitoterapia hormonami roślinnymi. Wszystko po to, żeby „życiowa lokomotywa” dojrzałych kobiet nie musiała zwalniać.
Ruszyła maszyna – przekwitanie
Światowa Organizacja Zdrowia umownie podzieliła menopauzę na trzy następujące po sobie okresy: premenopauzę (poprzedzającą ostatnią miesiączkę), perimenopauzę (okres okołomenopauzalny) oraz postmenopauzę (następującą po ostatnim cyklu menstruacyjnym). Przekwitanie nie jest więc momentem, a zaprogramowanym genetycznie, naturalnym i trwającym w czasie procesem. Na każdym z tych etapów kobieta może odczuwać tzw. objawy wypadowe. – Jest to zespół objawów związanych z przekwitaniem, do których zalicza się objawy naczynioruchowe (np. uderzenia gorąca), somatyczne (np. zawroty głowy) czy psychiczne (np. drażliwość czy bezsenność) – naświetla problem ginekolog, lek. med. Renata Fiuk-Kuszka. – Częstotliwość, nasilenie oraz czas utrzymywania się tych symptomów są zróżnicowane u poszczególnych kobiet. Pierwsze objawy mogą się pojawić już w okresie premenopauzalnym. Natomiast ich natężenie obserwuje się głównie w okresie okołomenopauzalnym, a szczyt – dwa lata po menopauzie. Później intensywność dolegliwości klimakteryjnych stopniowo maleje i nie wraca do poziomu sprzed menopauzy przez około dziewięć lat. Statystycznie średni czas trwania uderzeń gorąca wynosi od czterech do sześciu lat. U około jednej trzeciej pacjentek omówione objawy mogą trwać nawet dziesięć lat lub dłużej, co jest związane z rasą, masą ciała czy stylem życia kobiety – tłumaczy ekspert. Ponieważ uderzenia gorąca są najczęstszą bolączką przekwitających pań, warto znać ich charakter oraz sposoby radzenia sobie z nimi.
Kto to tak pcha – hormony
Rozwój pęcherzyka jajowego, owulację oraz wzrost i zanik śluzówki macicy stymulują estrogeny i progesteron – hormony produkowane przez jajniki. Co więcej, zawiadują one nie tylko rytmem płodności, lecz także wieloma innymi procesami biologicznymi. Gdy czynność hormonalna jajników wygasa, równowaga w żeńskim ustroju zostaje zachwiana. W pierwszej fazie klimakterium zmniejsza się wydzielanie progesteronu, co skutkuje zaburzeniami cyklu. W drugiej następuje spadek stężenia estrogenów i nadmierne uwalnianie gonadotropin przysadkowych (folitropiny – FSH, oraz lutropiny – LH) usiłujących zmobilizować jajniki do wytwarzania estrogenów. W trzeciej fazie dochodzi do zmian zanikowych w obrębie jajników. Produkcja 17β-estradiolu – głównego żeńskiego hormonu płciowego – słabnie. W końcu jego funkcje przejmuje inny – o połowę słabszy biologicznie hormon – estron. – Zmiany w zakresie wydzielania hormonów osi przysadka–jajnik, prowadzące do wzrostu stężeń FSH i LH oraz hipoestrogenizmu (niedoboru estrogenów), powodują m.in. zachwianie regulacji temperatury ciała. Organizm szaleje i stara się nie dopuścić do przegrzania. Uruchamia procesy powodujące zwiększenie przepływu krwi przez skórę oraz nasilenie pracy gruczołów potowych. Często z opisywanym problemem uderzeń gorąca współistnieją zmiany w układzie sercowo-naczyniowym. Pacjentka odczuwa napady lęku i paniki, czemu towarzyszą kołatania serca – tłumaczy specjalista ginekolog.
Bucha buch buch – fale gorąca
Uderzenia gorąca są efektem upośledzenia – na tle hormonalnym – mechanizmu utraty ciepła na skutek podwyższenia przepływu płynów ustrojowych oraz obniżenia temperatury ciała. Falę gorąca poprzedza wzrost przewodnictwa cieplnego skóry, obniżenie progu potliwości, przyspieszenie akcji serca oraz poszerzenie naczyń i zwiększenie przepływu krwi. W efekcie kobieta odczuwa subiektywne wrażenie napływu ciepła w okolice ramion, szyi i głowy. Jej twarz się rumieni, a skóra czerwieni. Wzmaga się potliwość i tętno, a temperatura ciała chwilowo się podnosi. W ten sposób – poprzez obfite parowanie – organizm stara się pozbyć nadmiaru ciepła. Trwa to zwykle od czterech do pięciu minut i często kończy się odwrotną reakcją – zimnymi dreszczami. Ta chwiejność naczyniowo-ruchowa – choć niegroźna – powoduje dyskomfort. Pojawia się „bez zapowiedzi”, głównie nocą, i zaburza odpoczynek. Objawy te można jednak zneutralizować, uzupełniając braki estrogenowe roślinnymi odpowiednikami tych hormonów, szczególnie tymi pochodzącymi z chmielu. – Wpływ ekstraktu z chmielu na łagodzenie skutków menopauzy budzi szerokie zainteresowanie wśród badaczy i jest przedmiotem wielu publikacji naukowych (np. obszernej pracy zbiorowej Heyerick 2006). Szyszki chmielowe posiadają bowiem kilkadziesiąt substancji chemicznych, które odznaczają się dużą aktywnością biologiczną, gdy działają razem. W zależności od gatunku chmielu jego ekstrakt będzie zawierał różne ich proporcje. To właściwości tych związków sprawiają, że chmiel wykazuje działanie uspokajające na centralny układ nerwowy, przeciwskurczowe na mięśnie gładkie jelit czy dróg moczowych oraz obniżające napięcie mięśni szkieletowych, dając poczucie relaksu i odprężenia – wyjaśnia biolog medyczny, dr n. med. Magdalena Salwińska.
A dokąd? Na wprost! – prosta pomoc
8-prenylnaryngenina (8-PN) – fitoestrogen obecny w chmielu – to naturalne remedium na uderzenia gorąca, wzmożoną potliwość, bezsenność czy rozdrażnienie towarzyszące menopauzie. Dzięki budowie i działaniu podobnym do ludzkich estrogenów związek ten jest ich „biologicznym alter ego”. – 8-PN może i powinna być uzupełnieniem diety kobiet w okresie menopauzy ze względu na swoją aktywność estrogenową. Od estradiolu – głównego estrogenu – jest słabsza około 20 000 razy. Nie zmienia to faktu, że dzięki zdolności specyficznego łączenia się z receptorami estrogenowymi wykazuje działanie zbliżone do estrogenów endogennych. Receptory te rozmieszczone są w różnych częściach ciała – zarówno w środku, jak i na powierzchni komórki, a substancje oddziałujące na nie – zarówno estrogeny, jak i estrogenopodobne hormony roślinne, do których należy 8-PN – mają bardzo podobne właściwości – podkreśla biolog. Za skutecznością 8-PN z chmielu w zwalczaniu dolegliwości klimakteryjnych przemawia fakt, że jest to najsilniejszy z dotychczas poznanych fitoestrogenów. Z receptorami estrogenowymi w ludzkim ciele łączy się sto razy silniej niż genisteina z soi – często polecana na objawy menopauzy. Przeciwdziała więc uderzeniom gorąca i nadmiernej potliwości u ich źródła, zastępując organizmowi brakujące hormony. A jako substancja naturalna i słabsza od hormonów syntetycznych stosowanych w terapii hormonalnej jest znacznie bezpieczniejsza.
Tak, to to, tak – to działa
8-PN ma klinicznie potwierdzoną skuteczność w terapii menopauzalnych uderzeń gorąca i napadów potliwości. Jednak nie każdy preparat z ekstraktem z szyszek chmielu ma ją w swoim składzie. Warto więc pochylić się na chwilę nad etykietą i sprawdzić, czy wybierany suplement rzeczywiście posiada 8-PN. Tylko wtedy będzie pomocny w dolegliwościach klimakterium. Podobnie jak proste działania profilaktyczne:
Tak, to to, tak prosto można przejść przez chwilowe niedogodności okresu menopauzy.
Artykuł konsultowały:
dr n. med. Magdalena Salwińska – biolog medyczny, absolwentka wydziału lekarskiego Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie
lek. med. Renata Fiuk-Kuszka – specjalista ginekolog, pracownik oddziału ginekologicznego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu
Fot. Materiały prasowe