Główna bohaterka powieści Anny Sakowicz to samotnie wychowująca córkę: nauczycielka. Choć od rozstania z mężem minęło już dobre kilkanaście lat, żaden inny mężczyzna nie zdołał zawładnąć jej sercem, a ona nie angażuje się w bliskie relacje uczuciowe. Ból po zdradzie osoby, której ufała, jest bowiem nadal zbyt wielki. Joanna ma dość codzienności i podejrzewa się o wypalenie zawodowe. „Czułam się jak balon, z którego uleciało powietrze”. Planuje więc roczny urlop, regenerację sił, napisanie książki i spełnianie marzeń. Na przeszkodzie „sielskiemu życiu” staje jej matka, która korzystając z wszelkich możliwych sposobów przekonuje ją do wyjazdu do Starogardu Gdańskiego, by zaopiekowała się chorą i starszą krewną. Do pomysłu zapala się nastoletnia córka Joanny, której marzy się liceum w Gdańsku, a nawet ukochany kot bohaterki, który świetnie odnajduje się w nowym miejscu.
Pobyt u cioci Zosi obfituje w mnóstwo ciekawych doświadczeń i nowych znajomości. Od razu po przyjeździe okazuje się, że seniorka jest chodzącym okazem zdrowia, sił ma za dwóch, a dalej jest już tylko ciekawiej. Poznajemy syna sąsiadki Piotra, który wpada w oko Joannie, przez co zmusza się ona do wstawania o świcie, aby pobiegać, co jest dla niej prawdziwą torturą. „Po dziesięciu metrach zaczynałam powoli czuć się jak lokomotywa z wiersza Tuwima: wielka, spocona, tłusta i wcale nie czułam się lekka jak piłeczka, a raczej ciężka jak stal”. Przystojny mężczyzna skrywa jednak pewną tajemnicę, która sprawia, że główna bohaterka bardzo szybko zaczyna podejrzewać go o zachowania, grożące długoletnim pobytem w więzieniu.
W swojej powieści Anna Sakowicz wprowadza też wzruszający wątek hospicjum, kulinarnego bloga, zakupu ogromnie kłopotliwego prezentu, pewnej bardzo znamiennej w skutkach nocnej imprezy, poważnego wypadku bohaterki i wiele innych wciągających zwrotów akcji.
„Złodziejka marzeń” to opowieść o rozpoczynaniu nowego etapu w życiu, relacjach międzyludzkich i nieustannych zmianach i wyborach, które dotykają każdego z nas, a które funduje nam życie. Mocną stroną książki są przesympatyczne bohaterki, których bardzo trudno nie polubić, przezabawne sceny i dialogi oraz przebijająca z każdej strony zwyczajność fabuły, która niezmiernie czaruje czytelnika. Powieść jest też świetną reklamą Starogardu Gdańskiego. Aż pragnie się tak, jak Joanna rzucić wszystko i wybrać się na północ Polski, by pospacerować uliczkami tego miasta. Czterogodzinna lektura przenosi w świat, do którego nuda nie ma przystępu. Mamy w nim bowiem wszystko to, co pozwala cieszyć się interesującą powieścią, czyli intrygujący tytuł, miszmasz przygód i emocji głównej bohaterki, świetnie prowadzoną narrację i kilka innych niuansów, które sprawiają, że od lektury utworu pani Anny Sakowicz trudno się oderwać.
Jeśli zauważyłaś droga czytelniczko, że nie brak w twoim życiu złodziejek marzeń - to książka na pewno dla ciebie. Umili ci wolny czas, rozbawi, wzruszy, skłoni do refleksji i prawdopodobnie tak jak mnie, zachęci do zapoznania się z dalszymi losami Joanny. Jest ona bowiem bohaterką, z którą wypicie jednej „literackiej herbaty” to stanowczo za mało.
Iwona Trojan
(iwona.trojan@dlalejdis.pl)
Anna Sakowicz: „Złodziejka marzeń”, Katowice, wydawnictwo Szara Godzina, 2016