„2:22 (Historia o duchach)” - recenzja

Recenzja spektaklu „2:22 (Historia o duchach)”.
2:22 (Historia o duchach) w Teatrze Polonia. Spektakl dla sympatyków opowieści z dreszczykiem, który skłania do refleksji i zadumy. Niezwykła opowieść, która odsłania ludzkie blaski i cienie.

Zastanawialiście się kiedyś nad tym, czy istnieje życie po śmierci? Czy nasze dusze mogą błąkać się po ziemskim padole i odwiedzać nas? Akcja przedstawienia rozgrywa się w starym domu na przedmieściach Londynu, gdzie młode małżeństwo – Jenny (Agata Turkot) i Sam (Krzysztof Szczepaniak) – doświadcza niewyjaśnionych zjawisk o godzinie 2:22 w nocy. Dołączają do nich przyjaciółka Sama, Lauren (Maria Sobocińska) oraz jej partner Ben (Michał Sitarski), co prowadzi do konfrontacji sceptycyzmu z wiarą w zjawiska nadprzyrodzone.

Świetnie zagrana rola przez Krzysztofa Szczepaniaka, wcielającego się w Sama, bezdyskusyjnego sceptyka, który wszystko potrafi wyjaśnić w naukowy sposób. Jest w swojej kreacji niezwykle przekonujący. Wszelkie rozmowy o duchach uważa za zawracanie głowy. Tymczasem jego żona Jenny, którą gra Agata Turkot, wprost przeciwnie. Jako pani domu dbająca o rodzinne ognisko, staje w obliczu utraty bezpieczeństwa, gdy jakaś niewytłumaczalna siła co noc o 2:22 daje o sobie znać w domu. Thriller psychologiczny z wątkami paranormalnymi na deskach teatru to dla mnie nowość. Mamy tutaj dodany również wątek obyczajowy, bowiem parę naszych bohaterów odwiedzają znajomi: psychoterapeutka Lauren – przezabawna Maria Sobocińska – oraz jej partner Ben, wyluzowany Michał Sitarski. Spotkanie obnaża skrywane gdzieś głęboko emocje, trudności czy myśli, które materializują się pomiędzy bohaterami niczym duch.

Reżyserem spektaklu jest Waldemar Śmigasiewicz. Natomiast autorem historii, na podstawie której powstała sztuka, jest Danny Robin. Spektakl z sukcesem miał prapremierę światową na londyńskim West Endzie w 2021 roku (od razu został nominowany do nagród Laurence'a Oliviera i WhatsOnStage dla najlepszych nowych sztuk), a w ciągu następnych trzech lat wystawiono go aż sześć razy w Wielkiej Brytanii, potem zaś w USA (Los Angeles), Australii (Melbourne), Singapurze i czeskiej Pradze. A od września 2024 również w Polsce. Żałuję ogromnie, że do tej pory został zagrany dopiero 15 razy, bo to jest taka sztuka, którą przydałoby się obejrzeć minimum 2 razy. Z repertuaru wynika, że „2:22 (Historia o duchach)” pojawia się na deskach średnio dwukrotnie w danym miesiącu. Apeluję: proszę częściej!

Na uwagę w „2:22 (Historia o duchach)” zasługują nadzwyczajne efekty specjalne, które  wprowadzają widzów w konsternację. W filmach najczęściej mamy efekty tworzone komputerowo, natomiast w teatrze ten mechanizm ciężko zastosować. Za iluzjonistyczne smaczki odpowiada Wojciech Rotowski, który jest dyplomowanym iluzjonistą i certyfikowanym pirotechnikiem. Sztuka, którą się para jest niezwykle spektakularna w odbiorze przez widza. Namiastkę jego umiejętności możemy zobaczyć właśnie w Teatrze Polonia. Przyznam, że jest to czarujące doświadczenie – dosłownie i w przenośni.

Spektakl polecam wszystkim, który szukają niecodziennych przeżyć w teatrze. Zaskakujące zakończenie, które może wprawić niektórych w osłupienie, sprawia, że po zasłonięciu kurtyny zaczynamy zastanawiać się: „Ale jak to?”. Osobiście z chęcią obejrzę raz jeszcze.

Joanna Sieg-Ulanowicz
(joanna.sieg-ulanowicz@dlalejdis.pl)

„2:22 (Historia o duchach)”, reż. Waldemar Śmigasiewicz, Teatr Polonia w Warszawie, premiera wrzesień 2024.




Społeczność

Newsletter

Reklama

 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat