Pierwsze wrażenie? Przepiękna, delikatna, a przede wszystkim ładna okładka. Książka w kwestiach estetycznych jest dopracowana w każdym detalu. Co więcej - wygląda tak dobrze, jak dobrze się ją czyta. Autorka, Mijin Mok, to Koreanka, która od pierwszych stron opowiada swoją zawiłą historię związaną z Polską. Robi to w na tyle przyjemny dla czytelnika sposób, że nie da się jej nie polubić. Nim jeszcze skończyłam tę książkę, bardzo mocno „się zaprzyjaźniłyśmy”, a przyjemna narracja dała złudzenie, jakby cała ta historia opowiedziana została mi na kawie, w ulubionej kawiarni. Zwróciłam uwagę także na strony książki. Śnieżnobiałe kartki i czarny tusz to moim zdaniem zbyt jaskrawe, agresywne połączenie dla tego typu literatury, która w czytaniu ma być lekka i przyjemna, przede wszystkim nie męcząca. Te są żółtawe, choć dość grube, przyjemne dla oka i pięknie odbijające barwne, akwarelowe grafiki wewnątrz książki.
Od pierwszych stron wzbudza ogrom zainteresowania. Gangam Style, Samsung, LG czy Toyota – nie trudno się nie zgodzić, że elementy Korei na stałe zagościły w polskich domach, choć sami ich właściciele rzadko zwracają na to uwagę, to te 7736 kilometrów geograficznych to jak udowadnia Mok, kulturowo naprawdę niewiele.
Urzekło mnie w jaki sposób autorka opisuje Polskę. Polacy mentalnie przyzwyczajeni do narzekania i krytykowania swojego kraju, często nie dostrzegają postępu i pozytywnych zmian rozwojowych na przestrzeni lat, które przedstawia w swoich obserwacjach Mijin. Mok naprawdę na swój sposób kocha Polskę! Co fajne, wczytując się w ciekawostki, nierzadko trafia się w tekście na koreańskie symbole. Nazwy własne czy imiona i nazwiska co ważniejszych postaci pisane w oryginalnym języku stanowią ciekawe urozmaicenie.
Podróż po różnicach kulturowych Polaków i Koreańczyków rozpoczynamy od wzajemnej „świadomości istnienia”. Następnie płynnie przechodzimy do rozdziału, w którym Mijin opowiada nieco o historii i tradycjach swojej ojczyzny. Autorka często nawiązuje do Polski zwracając uwagę na podobieństwa między społeczeństwami. Elementy religijne przedstawia przez pryzmat wyznaniowy, który (uwaga spoiler!) w Korei odrywa ogromną rolę. Wkrada się rozdział dotyczący języka, mentalności i ten zapewne wyczekiwany przez znaczną część czytelników – o jedzeniu! Autorka nie buduje wokół Korei bańki idealnego świata, a pokazuje po prostu codzienność. Kolejne rozdziały poświęca edukacji, a także kulturze pracy; dużą uwagę kieruje także na opowieści związane z więzami rodzinnymi i obchodzonymi tam świętami. Nie zabrakło także miejsca na szczegółowe omówienie K-popu, dramy czy Parasite, które w niektórych kręgach naszego społeczeństwa stanowi oryginalne hobby, jest też źródłem zainteresowania i głębokiej fascynacji dalekim wschodem. Zwieńczeniem jest oczywiście pytanie retoryczne na tytuł powieści „7736 km. Pomiędzy Koreą Południową a Polską”. Czy to naprawdę tak aż daleko? Odpowiedź po literaturowej podróży z Mijin jest jednoznaczna!
W mojej subiektywnej opinii tej książce nic nie brakuje. Myślę, że nawet jeśli przebrnięcie przez całą tę pozycję stanowić będzie dla kogoś wyzwanie (chociaż ciężko byłby mi w to uwierzyć!) to z łatwością odnajdzie rozdział, czy też fragment najbardziej go interesujący, a to ogromny plus dla niecierpiących zwłoki i lubiących konkrety. „7736 km. Pomiędzy Koreą Południową a Polską” to w skrócie ogromna dawka kultury koreańskiej ze wstawkami dotyczącymi podobieństw między Polską, a Koreą i zamieszkującymi oba te państwa społeczeństwami. Napisana została takim językiem, że czytelnik połyka strony w całości, chcąc poznawać koreańskiej kultury wciąż więcej i więcej.
Klaudia Dydymska
(klaudia.dydymska@dlalejdis.pl)
Mijin Mok, „7736 km. Pomiędzy Koreą Południową a Polską”, Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2022