„Album rodzinny. Wiersze i fotografie” - recenzja

Recenzja książki „Album rodzinny. Wiersze i fotografie”.
„Wychowałem się w domu poetów”

Jak stworzyć album rodzinny, aby powiedzieć jak najwięcej o całej rodzinie, ale jednocześnie nadal pozostawić część historii tylko dla siebie, w swojej pamięci? To zadanie niezwykle trudne, jednak Tomasz Jastrun pokazuje, że można taką mapę rodzinną stworzyć. Mapę, bo jego album, będący hołdem dla rodziców i pokazujący ich z nieco innej strony, to coś więcej niż album.

Opowieść rozpoczyna Mieczysław Jastrun, znany głównie jako poeta, po nim wirtualnie pałeczkę przejmuje Mieczysława Buczkówna, która choć pisała książki dla dzieci, to również była poetką. Historię rodzinną domyka sam autor. Wyboru wierszy, ale i fotografii, dokonał syn, który często uzupełnia historię o dodatkowe informacje. Nie boi się kontrowersji, dlatego zamieszcza także wiersze, będące dowodem, że powstały w określonym czasie i jakby na zamówienie. Współcześnie nie są już aż tak kontrowersyjne, ale do ich właściwego zrozumienia potrzebne jest wyjaśnienie co do realiów i życia w danym momencie.

Jeśli przyjrzeć się dobrze wierszom, ułożonym precyzyjnie według kolejności ich powstania, to powstaje liryczna opowieść o rodzinie Jastrunów, reprezentowanej już przez kolejne pokolenie. Mieczysław Jastrun pisze z niekłamanym zachwytem o swoim małym synu, o tych kolejnych pytaniach, na które on, ojciec, człowiek dorosły może i zna odpowiedź, ale jest ona zbyt trudna dla kilkuletniego dziecka. W jego wierszach jest sporo zainteresowania rzeczami zwykłymi, jak koło, i nawet schodzone buty dziecka stają się inspiracją do lirycznej podróży. W okresie wojennym w wierszach przeważa ból umierających, który przybiera czasem zaskakujące porównania (trumną staje się piec krematoryjny). Pod koniec życia wydaje się już pogodzony ze wszystkim, a swoje odejście porównuje do telefonu dzwoniącego w pustym mieszkaniu, w którym już nikogo nie ma.

Rodzice poety spotkali się w czasie wojny, ale jednocześnie sama wojna była ważnym tematem w ich twórczości. Mieczysława Buczkówna wspomina własnego ojca, który idzie na wojnę w mundurze z błyszczącymi guzikami. Ich mają się nie imać kule, a mimo to mężczyzna zginie na początku wojny. Wstrząsające jest również wyznanie chłopaka, którego uczyła na kompletach i podejrzewała raczej o wyznanie uczucia, a nie przyznanie się do zabójstwa. I podobnie jak u męża, także u niej jest niemy zachwyt doskonałością dziecka i jego pojawieniem się w życiu.

A może to w ogóle motyw przewodni tego albumu? Sam Tomasz Jastrun do kolekcji rodzinnej dokłada także wiersze o synu. I nie ma znaczenia, czy chodzi o odwiedziny w więzieniu, gdy był internowany w czasie stanu wojennego, czy syna w zupełnie innych okolicznościach. Mocnym cieniem na życiu twórcy położyło się także odchodzenie jego matki. Poeta początkowo nie może się pogodzić z faktem, że oto jego matka, leżąca i zależna od innych, kiedyś była młoda i taka pełna życia. Jeszcze większym zaskoczeniem jest dla niego jej śmierć i nagła o niej wiadomość. Dzwonek telefonu, który burzy harmonię, który powoduje, że w domu nawet obrazy wpadają w swoisty ruch.

Piękne podsumowanie twórczości trojga poetów, uzupełniona o zdjęcia i krótkie dopiski. Prawdziwa sentymentalna podróż w rzeczywistość, która jest prawdziwa, a jednak tak odległa.

Agnieszka Pogorzelska
(agnieszka.pogorzelska@dlalejdis.pl)

Tomasz Jastrun „Album rodzinny. Wiersze i fotografie”, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2022




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat