„Amok” – recenzja

Recenzja książki „Amok”.
„Amok” – ostatni i zdecydowanie najlepszy tom z cyklu o reporterce Larysie Luboń i komisarzu Brunonie Wilczyńskim. Czym tym razem zaskoczyła nas autorka?

Przede wszystkim trzecią część serii, bez dwóch zdań, możemy nazwać dobrą kontynuacją – rozpoczynamy lekturę w miejscu, w którym skończył się poprzedni tom. Nie obserwujemy żadnych wielkich zmian w rzeczywistości bohaterów, nie poznajemy na nowo ich charakteru. Niemal od razu przechodzimy do akcji. Trwają poszukiwania zaginionej policjantki, która została porwana przez nieuchwytnego mordercę. Przestępca pragnie wyrównać rachunki z Brunonem. Komisarz balansuje na krawędzi pomiędzy legalnymi rozwiązaniami a skuteczną formą powstrzymania zbrodniarza. Każdy jego błąd może kosztować nie tylko jego karierę, ale i życie przyjaciółki… ale jak ma ją odnaleźć, kiedy przez własną głupotę, z detektywa sam staje się podejrzanym?

Jednocześnie Larysa rozpoczyna śmiertelnie niebezpieczne poszukiwania mające pomóc uratować jej przyjaciela, który sfingował własną śmierć. Po raz kolejny ma do czynienia z rodziną Hallerów – a oni nie cofną się przed niczym, by ukryć swoją przeszłość. Dziennikarka i komisarz w chwilach największej grozy muszą radzić sobie sami, ale nawet wtedy, kiedy wątpią we własne intencje, szukają u siebie nawzajem miłości. Rodzące się między nimi uczucie przybiera na sile, popychając ich do szalonych i niekoniecznie legalnych czynów. Ale czego nie robi się w obronie ukochanych?

„Amok” nie jest jednak w żadnym stopniu ckliwą opowieścią o romansie dwojga samotnych ludzi, ani nawet prostym kryminałem śledczym. Fabuła jak zwykle toczy się dwutorowo, prowadząc nas do rozwiązania rodzinnych tragedii Hallerów i Wilczyńskich – bo wszystko to, czego bohaterowie dowiedzieli się we „Wrzasku” i w „Histerii”, okazuje się mieć jeszcze głębsze dno, wywodzące się z dalekiej przeszłości każdej z rodzin. Czy Bruno zdoła powściągnąć gniew i nie zemścić się na porywaczu? Czy Larysa zdoła uciec przed zwyrodnialcem, którego tak dobitnie chciała ukarać? Czy prawda ich wyzwoli, a może sprowadzi na nich coś znacznie gorszego?

Ostatni tom serii Janiszewskiej czyta się zdecydowanie zbyt szybko – akcja wciąga nas od samego początku, przerzucając naszą uwagę z jednej sprawy na drugą, dokładając coraz to nowych, zaskakujących informacji, które nie chcą mieścić się w głowie. Tak dużo powiązań i zależności, tyle lat uporczywego zatajania prawdy i pozbywania się niewygodnych świadków, a wszystko to wychodzi na jaw na naszych oczach.

„Amok” to naprawdę świetny finał trylogii – wciągająca fabuła, wyraziste postacie i oczywiście zwalające z nóg zakończenie, które sprawia, że zaczynamy się zastanawiać, czy odkrycie prawdy powinno odbywać się zawsze za wszelką cenę?

Aleksandra Kowal
(aleksandra.kowal@dlalejdis.pl)

Izabela Janiszewska, „Amok”, Czwarta Strona, Poznań, 2024.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat