Wieś Uboże. W zimną, lutową noc przed domem komisarza Hanzy i jego siostry Wiktorii zostają znalezione zwłoki. Martwa kobieta ma w dłoni kartkę z zapisanymi wersetami z hymnu Sybiraków. Rodzeństwo pomimo wzajemnych konfliktów próbuje rozwiązać zagadkę. Podświadomie czują, że zbrodnia może być powiązana z przeszłością ich rodziny. W śledztwo angażuje ich również miejscowy komendant Wiktor Balicki. Wraz z rozwojem akcji poznajemy również i jego przeszłość, która nie jest tak oczywista. Czy w niewielkiej miejscowości może pojawić się seryjny morderca?
Akcja „Czarnego świtu” jest skonstruowana na zasadzie kontrastu pomiędzy przeszłością a przyszłością. Wydarzenia poznajemy dwutorowo, jest przełom roku 1939/1940, wydarzenia dzieją się w województwie lwowskim, gdzie dokonuje się masowych deportacji ludności na Wschód. Za chwilę czytamy o wydarzeniach z 2007 roku, gdzie obserwujemy zmagania Wiktorii i Hanzy, by poznać historię swoich przodków.
Debiut Urszuli Kusz-Neuman ma wyraźnie zarysowaną konstrukcję. Opiera się ona na zrozumieniu przeszłości, by móc budować przyszłość. Każde z wydarzeń ma sens, a napięcie rośnie z każdym kolejnym rozdziałem. To rzetelnie napisana historia, pełna tajemnic i rodzinnych dramatów, bardziej w stylu thrillera niż rasowego kryminału. Głosy z przeszłości, czyli część o Sybirakach mogła być jednak bardziej rozbudowana. Rozdziały poświęcone przeszłości są niestety nieco krótsze od tych, które mają miejsce w czasie rzeczywistym.
Bohaterowie są również bardzo zróżnicowani i pełnokrwiści. Najbardziej irytującą postacią jest niestety Wiktoria, siostra komisarza Hanzy. Również budowanie napięcia na zasadzie konfliktu pomiędzy rodzeństwem nie było atrakcyjnym zabiegiem. Zmienia się to mniej więcej w połowie „Czarnego świtu”, zresztą z korzyścią dla powieści.
Idealnym tłem akcji jest niewielka wieś Uboże, gdzie mentalność ludzi nie pozwala na wyjawienie tajemnic z przeszłości. To hermetyczny świat, w którym milczenie jest największą siłą społeczności. Urszula Kusz-Neuman wykorzystuje również motyw szaleństwa, który jest dziedziczony z pokolenia na pokolenie.
„Czarny świt” to ciekawie skonstruowany thriller, który z pewnością zajmie wam kilka wieczorów, ale obawiam się, że na mapie dreszczowców pozostanie niezauważony. Z niecierpliwością czekam na kolejne debiuty w tym roku. Uważam to otwarcie za całkiem udane.
Sylwia Wasin
(sylwia.wasin@dlalejdis.pl)
Urszula Kusz-Neuman, „Czarny świt”, Initium, Kraków, 2025.