Czy da się na niecałych trzystu stronach zmieścić wiedzę na temat tego, jak osiągnąć w życiu naprawdę wiele? Jak być spełnionym zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym? A przy okazji – jak stać się lepszym człowiekiem?
Robin Sharma twierdzi, że się da.
I z taką intencją dzieli się z nami swoimi spostrzeżeniami, doświadczeniami i naukami, które wzbogaciły jego życie na przestrzeni lat. „Droga do wielkości” to typowa książka poradnikowo-motywacyjna. Czyta się ją szybko i przyjemnie (tzn. próżno w niej szukać naukowych terminów, odniesień do badań, teorii psychologii, socjologii czy innych nauk). Mamy za to sporo ogólnych prawd, które mają z założenia stać się dla nas źródłem inspiracji i refleksji. Możemy przeczytać między innymi, że „życie dzień po dniu otwiera przed nami okna nowych możliwości” czy że „przyjemność bierze się z zewnątrz, szczęście płynie ze środka”. Czy może to wpłynąć na sposób myślenia niektórych czytelników? Zapewne. Dla mnie niestety nie była to tak rozwojowa książka, jak sobie wyobrażałam.
„Droga do wielkości” Robina Sharmy podzielona jest na 101 krótkich rozdziałów, które są jednocześnie radami. Lubię ten zabieg w książkach poradnikowo-motywacyjnych, ponieważ pozwala on czytać lekturę po kawałku, zapoznając się każdego dnia z jednym zagadnieniem. Niestety w tych rozdziałach zabrakło mi głębi, elementu zaskoczenia, anegdot, które uzmysłowiłyby mi, że te dość oczywiste prawdy wcale takimi nie są. Zaskakująco sporo było natomiast samego autora. Nie jestem pewna, czy nie jest to jedynie moje mylne wrażenie, ale miałam poczucie, że ta książka to dobrze skonstruowana akcja promocyjna osoby autora (i jego poprzednich książek, wystąpień). Same rozdziały, choć krótkie i dobrze rozplanowane w książce (czytelne, z dużą ilością światła na stronie), miały w sobie jeden rozpraszający mnie element. Czytam sobie jakąś myśl autora i nagle, pomiędzy jednym a drugim zdaniem, pojawia się motywacyjny slogan (m.in. te, które cytowałam powyżej). A następnie wracamy do przerwanej narracji. O ile wygodniejsza (mniej rozpraszająca) byłaby dla mnie ta lektura, gdyby to zdanie (które można potraktować jako zdanie otwierające rozdział lub jako jego podsumowanie) było na górze strony lub na samym końcu rozdziału.
Zapoznając się z kolejnymi radami wybranymi dla nas przez autora, miałam nieodparte wrażenie, że momentami mocno odstaje ona od naszych czasów. Niektóre prawdy są faktycznie uniwersalne, ale większość schematów, do których odnosi się autor, tkwią w przeszłości (np. słynne wczesne wstawanie, służenie klientom i poświęcanie się itp.). Sprawdziłam więc stronę redakcyjną książki, aby zweryfikować moje przypuszczenia. Tak, ta pozycja po raz pierwszy została wydana w 2006 roku. W 2024 święciła swój debiut w Polsce. I choć wydaje się, że 2006 rok wcale nie jest tak odległy, to jednak w obecnych czasach 18 lat robi dużą różnicę. I to niestety w tej książce mocno czuć. Jest w tym wszystkim jeden rozdział, który bardzo (bardzo) źle się zestarzał. Rada sześćdziesiąta brzmi: „Diddy – marka wybitna”. W nim autor rozpływa się nad tym, jak (między innymi) Diddy powinien być wzorem do naśladowania w budowaniu swojej marki osobistej. W tym miejscu zdecydowanie powinna wkroczyć korekta (albo chociaż przypis od redakcji, który wyjaśni, że książka była wydana po raz pierwszy kilkanaście lat temu). Jeśli ktoś nie zwróci na ten szczegół uwagi, może się bardzo mocno zdziwić, że to właśnie tę postać Robin Sharma wybrał na bohatera.
„Droga do wielkości” niestety do mnie nie przemówiła. Nie uważam czasu spędzonego na jej lekturze za zmarnowany, ale też nie zagości na mojej liście książkowych poleceń. Szukam więc dalej mojej własnej drogi do wielkości...
AP
(biuro@dlalejdis.pl)
Robin Sharma, „Droga do wielkości. Jak być mistrzem w życiu i w pracy”, Kompania Mediowa, Warszawa, 2024.