W górnej części okładki widnieje otwarta książka w otoczeniu świeżych kwiatów piwonii i wiśni. Na dole znajduje się młoda dziewczyna trzymająca w ręku skrzypce. Okładka, jak również opis bardzo mnie zaintrygowały i sądziłam, że lektura może okazać się przyjemna. Czy tak było? Niestety, nie do końca.
Akcja książki rozgrywa się w latach 70. i 80. XX wieku, w okresie burzliwych przemian w Polsce. Wtedy też Helena, rusycystka ze zdolnością do gry na skrzypcach, rozpoczyna pracę jako nauczycielka w jednym z trójmiejskich liceów. Młodej kobiecie na co dzień towarzyszy ukochany Wiktor, w którym znajduje oparcie.
Przyznam, że po przeczytaniu blurbu miałam nadzieję, że peerelowską rzeczywistość będzie się odczuwać mniej więcej tak, jak w „Jeżycjadzie” Małgorzaty Musierowicz, zwłaszcza że akcja powieści dzieje się na Pomorzu. Niestety, myliłam się. Podczas lektury miałam wątpliwości, czy autorka rzeczywiście żyła na przełomie lat 70. i 80., bo wszystkie wydarzenia z tamtego okresu są ukazane bardzo pobieżnie, w tym też przełomowy wybór Karola Wojtyły na papieża czy strajki w stoczni. Główną tematyką są spotkania przyjaciół po latach, praca Heleny w szkole, zebrania z rodzicami, czasem wspomnienie o grze na skrzypcach. Drugą sprawą jest bardzo postrzępiona fabuła, co sprawia, że podczas lektury można się pogubić i trzeba wracać do dopiero co przeczytanych fragmentów. Autorce trudno było skoncentrować się na wszystkich postaciach występujących w książce: najpierw czytamy o Helenie, potem pojawia się krótka część o Malwinie, nagle o wyjeżdżających do Francji i Kanady znajomych, a następnie, zupełnie niespodziewanie, wracamy do wątku Heleny. Najsolidniej, choć jak dla mnie niewystarczająco, został zbudowany właśnie wątek Heleny. Nie mogę też zrozumieć, jaki związek z całą tą historią mają skrzypce?
Podczas lektury napotykałam błędy korektorskie i redaktorskie. Jednym z nich są przypisy w tekście, co utrudnia odbiór powieści. Zdecydowanie lepiej byłoby, gdyby zostały oznaczone cyframi i znajdowały się pod tekstem. Powinien też zostać ujednolicony zapis skrótowca: TPPR lub Tepepeer.
Wspomniane niesolidne zbudowanie postaci oraz samej fabuły sprawiły, że lekturę musiałam przerwać. Widać, że Elżbieta Nieć bardzo starała się napisać ambitną powieść o życiu w PRL-u, ale nie do końca jej się to udało. Mam nadzieję, że w przyszłości dzieła autorki będą miały lepszy wydźwięk.
Joanna Karbownik
(joanna.karbownik@dlalejdis.pl)
Elżbieta Nieć, „Dziewczyna ze skrzypcami”, Wydawnictwo Novae Res, 2024.