Małgorzata Radwańska udowadnia, że jest to możliwe. W swojej książce „Europa alternatywna, czyli nasze podróżowanie" opisuje swoje podróżnicze doświadczenia. Autorka, od lat przemierzająca stary kontynent wraz z mężem i czwórką dzieci, ma własny przepis na udaną podróż. Omijanie szerokim łukiem hoteli, odkrywanie na własną rękę wszystkich atrakcji turystycznych w okolicy i ciągłe przemieszczanie się z miejsca w miejsce – to na początek. Jak sama pisze, nie interesują ich sztampowe wyjazdy all inclusive organizowane przez biura podróży, zdecydowanie wolą przemierzać świat kamperem.
Z przykrością stwierdzam, że to jedna z najnudniejszych książek podróżniczych, jakie do tej pory przeczytałam. Męczyłam się czytając ją. Spodziewałam się jakiś niespotykanych zabytków, niecodziennych miejsc, ukrytych perełek. Nastawiłam się, że odkryję coś fascynującego, czego do tej pory sama nie odkryłam. Tymczasem dostałam nudnawy zbiór wszystkich dotychczasowych wakacji Małgorzaty Radwańskiej i jej rodziny. Autorka marzyła chyba, żeby napisać książkę, ale to tak naprawdę dziennik wakacji rodziny Radwańskich, dzień po dniu. W środku znajdziemy mniej więcej takie treści: przyjechaliśmy, zjedliśmy, poszliśmy na basen/plażę/plac zabaw, znowu zjedliśmy, przeszliśmy się po plaży/poszliśmy spać. I tak na okrągło. Brak tu jakichkolwiek opisów merytorycznych odwiedzanych miejsc, jakiś ciekawostek czy odrobiny historii danego kraju. Chyba jedyną cechą, którą można nazwać jako alternatywna jest to, że nie korzystali z pomocy biur podróży. Chociaż dla mnie to żadna alternatywa, bo ja od lat podróżuję na własną rękę, sama wszystko sobie organizując. Nawet nieliczne zdjęcia zamieszczone w książce nie rekompensują nijakiej treści, bo tak naprawdę przedstawiają kamper/samochód i zabawę dzieciaków nad wodą czy biwak rodzinny.
Książka miała ogromny potencjał, ale niestety coś nie wyszło. Szkoda. Od razu, gdy zobaczyłam grubość (a raczej cienkość) książki, wiedziałam, że coś będzie nie tak. Radwańscy odbyli tyle podróży, zarówno po Europie, jak i te poza nią, że to nie możliwe by było, żeby na 173 stronach opisać wszystkie te tytułowe alternatywne miejsca/historie. To, za co należą się ogromne pokłony autorce i jej rodzinie, to że nie siedzą w domu, tylko ruszają w drogę. Przy czwórce małych dzieci to nie lada wyzwanie, żeby zorganizować tyle podróży, zarówno czasowo, jak i finansowo, a dodatkowo okiełznać czwórkę dzieci w różnym wieku i dla każdego zorganizować czas w taki sposób, żeby spędziły go atrakcyjnie. Jeśli ktoś jednak podróżuje tylko i wyłącznie za pośrednictwem biur podróży i chce spróbować czegoś innego, tj. zacząć poznawać świat na własną rękę, myślę, że książka ta może być dobrym punktem zaczepienia. Doświadczeni i wprawieni podróżnicy będą mieć takie same odczucia jak ja.
Klaudia Kwiatkowska
(klaudia.kwiatkowska@dlalejdis.pl)
Małgorzata Radwańska, "Europa alternatywna, czyli nasze podróżowanie", Novae Res, 2024