"Jak kamień w wodę" – recenzja

Recenzja książki "Jak kamień w wodę".
Polowanie na Pliszkę czas zacząć.

Kornelia Pliszka nie miała łatwego życia. Jedynaczka, której rodzice poświęcali zdecydowanie więcej czasu własnym karierom niż dziecku, samotna, wycofana, o niskim poczuciu własnej wartości. Ucieczki od przytłaczająco szarej rzeczywistości szukała poza domem i w odkrytej całkiem przypadkiem pasji – szyciu. Kornelia, gdy tylko staje się pełnoletnia, zaczyna życie na własny rachunek. I choć wreszcie znajduje bratnią duszę – przyjaciółkę, która wspiera ją w  rozwijaniu swoich pasji i wydaje się, że wreszcie zaczyna jej się układać, to jednak szybko okazuje się, że Kornelia Pliszka nie żyje w bajce. Po doświadczeniu traumatycznej napaści i braku pomocy ze strony policji, Kornelia traci zaufanie do służb. Jednak wkrótce musi ponownie poprosić o pomoc.

"Jak kamień w wodę" to pierwsza część serii "Polowanie na Pliszkę" autorstwa Hanny Greń. Serii kryminalno-obyczajowej. I w tej pierwszej części zdecydowanie przeważają wątki obyczajowe. Poznajemy życie Kornelii opowiedziane w skrócie, trochę w oparciu o epizodyczne sceny, narracyjnie przedstawione jak raport z życia bohaterki. Nieco przypominało mi to sposób narracji z filmu "Amelia" Jean-Pierre'a Jeunet, choć oczywście sam temat obu dzieł jest zgoła odmienny.

Kryminału w "Jak kamień w wodę" jest niewiele, ale też końcówka książki składa nam obietnicę, że w kolejnej części wątków kryminalnych będzie zdecydowanie więcej.

Kornelia Pliszka, jako bohaterka, na początku zyskała wiele mojej sympatii. Ciekawie nakreślona, z jasnymi motywacjami przemawiającymi za większością podejmowanych przez nią decyzji, zapowiadała sie na solidną bohaterkę serii. Wraz z rozwojem akcji, mój entuzjazm niestety zaczął opadać: Kornelia traciła na racjonalności i (co gorsza) wraz z rozwojem historii wyparowywała też jej przeszłość (a właściwie to, jak duże piętno musiała odcisnąć na jej osobowości).

W "Jak kamień w wodę" historia zbudowana jest wokół wątków obyczajowych i.. romantycznych. Zdziwiło mnie bardzo to, że (mimo że mamy do czynienia z serią) w pierwszym tomie serwuje się nam miłość w wersji instant. Bohaterowie, którzy nic o sobie nie wiedzą i poza fizycznym pożądaniem (które jeszcze mogłabym kupić) właściwie nic ich nie łączy, z dnia na dzień wchodzą głęboko w relację. To chyba ten moment książki, w którym realizm przepadł jak tytułowy kamień...

Jednak "Jak kamień w wodę" czytało się całkiem przjemnie. Na tyle, że pochłonęłam książkę w jeden dzień i w sumie chętnie dowiem się, jak dalej potoczy się ta historia. Nawet jeśli kolejna część miałaby tylko potwierdzić moje przypuszczenia.

AP
(biuro@dlalejdis.pl)

Hanna Greń, „Jak kamień w wodę", Wydawnictwo Czwarta Strona, Poznań 2022




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat