„Jedno. Łatwe jednogarnkowe cuda” – recenzja

Recenzja książki „Jedno. Łatwe jednogarnkowe cuda”.
"Pomysły moich powieści kryminalnych znajduję, zmywając. Jest to zajęcie tak głupie, że zawsze rodzi we mnie myśl o zabójstwie."

Co prawda, nie jestem fanką literackiej twórczości Agathy Christie, ale jej wyżej zamieszczony cytat pasuje idealnie do recenzowanej dziś książki kulinarnej, której głównym celem jest minimalizacja czasu, jaki poza gotowaniem będziemy musieli spędzić w kuchni. Jest to zarazem moje pierwsze książkowe spotkanie z Jamie’m Oliverem znanym mi z programów kulinarnych.

„Jedno. Łatwe jednogarnkowe cuda” to już dwudziesta szósta pozycja w jego dorobku. Serię zapoczątkował „Oliver w kuchni”, a w międzyczasie kucharz oferował czytelnikom przepisy m.in. na potrawy, które można wykonać w trzydzieści lub piętnaście minut, dania włoskie, świąteczne,  czy zaledwie pięcioskładnikowe. Tym razem poza nasyceniem apetytu „celem było sprowadzenie zmywania do absolutnego minimum – każde danie przyrządzisz w jednym garnku, na jednej patelni albo blaszce do pieczenia”.

„Jedno. Łatwe jednogarnkowe cuda” podzielone jest na wstęp, indeks, rozdziały dotyczące wyposażenia kuchennego, składników odżywczych, dietetyki i wreszcie właściwy katalog przepisów. Zawiera on „Makarony z patelni”, „Pyszności Wege”, „Celebrowanie kurczaka”, „Radość z jajek”, „Burgery i placki”, „Bajeczne ryby”, „Mięso w roli głównej”, „Gotowanie na zapas” oraz „Puddingi i ciasta”.  Dla mnie najbardziej interesujące wydają się propozycje makaronów, do których niedawno się przekonałam, przepisy z kurczakiem i błyskawiczne zawijane placki, które mogą stać się alternatywą dla tradycyjnego pieczywa.

Książka, co chyba nie będzie zaskoczeniem, patrząc na miętową okładkę z patelnią,  jest bardzo estetycznie wydana. Posiada twardą oprawę, większy format i mnóstwo dużych, kolorowych ilustracji. Podana jest kaloryczność porcji, a czas przygotowania potraw waha się od kilku do maksymalnie stu pięćdziesięciu minut.

Do treści mam dwa zastrzeżenia. Pojawiają się nietypowe składniki, które trzeba googlować, więc, jak sądzę, nie są to produkty ogólnodostępne. Zawsze jednak można coś pominąć, czy, jeśli się da, zastąpić czymś innym. Poza tym dopiero na szóstej od końca stronie zamieszczona jest informacja o tym, że temperatury podane są dla piekarników z termoobiegiem. Zakładając, że ktoś w trakcie przeglądania nie dotrze do tego miejsca, a chciałby od razu przetestować przepis, to posiadając piekarnik statyczny, mógłby zaliczyć wertep zniechęcający do dania Oliverowi kolejnej szansy.

Mimo wyżej wymienionych uwag, uważam, że cel został osiągnięty i „Jedno…” to smakowita inspiracja do eksperymentów kuchennych przy jednoczesnym ograniczeniu źle widzianych skutków ubocznych w postaci naczyń do zmywania.

Izabela Fidut
(izabela.fidut@dlalejdis.pl)

Jamie Oliver, „Jedno. Łatwe jednogarnkowe cuda”, Wydawnictwo Insignis, Kraków, 2022r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat