„Komisarz Oczko” – recenzja

Recenzja książki „Komisarz Oczko”.
Trójmiejska policja ma ręce pełne roboty – zaginięcia, morderstwa, zagmatwane intrygi. W rozwiązaniu każdej sprawy swój udział ma podkomisarz Krzysztof Oczko. Czy polubicie tego policjanta o znaczącym pseudonimie „Kojak”? Po lekturze nie będziecie mieli wyjścia.

Sięgając po sezon pierwszy przygód Komisarza Oczko, zupełnie nie zdawałam sobie sprawy, że bohater ten zaistniał mocno w świecie audiobooków, a liczba odsłuchań jego przygód bije kolejne rekordy. „Komisarz Oczko. Sezon Pierwszy” to debiut tego bohatera w formie książkowej. Publikacja zawiera siedem opowiadań kryminalnych, z których każda stanowi zamkniętą całość. Ciekawostką jest, że każda zagadka jest inspirowana autentycznymi historiami, co zdecydowanie wpływa na odbiór całości.

Akcja każdego opowiadania rozgrywa się w Trójmieście, gdzie podkomisarz Krzysztof Oczko rozpoczyna nowy rozdział swojej kariery. Przeprowadzka z niewielkich Prabut do Gdańska to dla bohatera olbrzymi skok zarówno w sferze prywatnej, jak i zawodowej. Wielką zaletą całej publikacji jest oryginalność. Tomasz Wandzel nie ogranicza się do jednego schematu, przez co lektura nie nuży. Każda sprawa angażuje czytelnika i pokazuje różnorodne strony pracy śledczego. Każda zagadka wymaga od naszego bohatera sporego zaangażowania, logicznego myślenia, rozmów ze świadkami i podejrzanymi, analizy dowodów. Komisarz Oczko nie jest jednak superbohaterem i często popełnia błędy, ale jak większość z nas wyciąga z nich wnioski, a przez to jego postać ewoluuje w sposób naturalny.

Jak został skonstruowany główny bohater? Jeśli liczycie, że podkomisarz Krzysztof Oczko to stróż prawa w stylu Brudnego Harry'ego, to zdecydowanie się rozczarujecie. Oczko nie nagina prawa, nie łamie przepisów, działa metodycznie, jest sumienny i odpowiedzialny. Nie spóźnia się, dba o żonę i córkę. W książce bardzo realistycznie odwzorowano relacje między funkcjonariuszami policji. Nie zabrakło charakterystycznego humoru, żartów pełnych ironii. Praca nad śledztwem jest przedstawiona z wielką pieczołowitością, co nadaje wszystkim sprawom realizmu.

Tomasz Wandzel opowiada lekko, nie szczędząc czytelnikowi szczegółów. Autor potrafi wciągnąć nas w proces śledztwa, sprawiając że mimowolnie zaczynamy w nim uczestniczyć. Narracja prowadzona jest z perspektywy tytułowego bohatera, dzięki czemu lepiej go poznajemy. Tomasz Wandzel unika rozbudowanych opisów i dłużyzn, co dodaje wszystkim śledztwom dynamiki. Każda sprawa w sezonie pierwszym ma zamknięty finał, choć czasami nie wszystkie zagadki zostają wyjaśnione we wszystkich aspektach.

„Komisarz Oczko. Sezon Pierwszy” to idealna pozycja na tygodniowy, czytelniczy maraton kryminalny. Jeden wieczór, jedna sprawa. Jeśli byliście fanami magazynu „997” to zakochacie się również w tym zbiorze, zwłaszcza, ze jak zaznacza autor, wszystkie śledztwa są inspirowane prawdziwymi wydarzeniami. Czekam na kolejną odsłonę przygód naszego rodzimego „Kojaka”, a tymczasem polecam sięgnąć po premierowe opowiadania. 

Anna Wasyliszyn
(anna.wasyliszyn@dlalejdis.pl)

Tomasz Wandzel, „Komisarz Oczko. Sezon Pierwszy”, Prabuty, 2025.




Społeczność

Newsletter

Reklama

 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat