Cierpki początek powoli przechodzi w bogatą paletę smaków, aby zakończyć wszystko długim, rozkosznym finiszem. „Księżycowa winnica” nie jest tylko romansem z przeszłością – to symfonia smaków, dźwięków i tajemnic, spleciona z wątkiem detektywistycznym, rodziną pełną ran i historią, która żyje w kamieniach, winoroślach i nieopowiedzianych szeptach wieczornych wiatrów.
Autorka, znana ze „Szmaragdowej tablicy” i „Zimowego ogrodu”, nie po raz pierwszy zabiera nas w podróż przez czas i przestrzeń, gdzie kobiety stają się przewodniczkami po mrokach historii. W „Księżycowej winnicy” znów powraca jej ulubiony motyw – dualizm czasu. Przeszłość i teraźniejszość nie toczą tu oddzielnych nurtów – one się przenikają, jak dwa strumienie, które w końcu zlewają się w jedno koryto wspólnej prawdy.
W centrum opowieści stają Aldara i Octave, którzy przyjeżdżają do winnicy markizów Montauban w przededniu wybuchu II wojny światowej. Octave chce przedstawić swoją świeżo poślubioną żonę zanim wyruszy walczyć. Senior rodu jest oburzony, że syn postanowił poślubić tajemniczą kobietę, o której nic nie wiadomo. Winnica, do której trafia, jest niczym labirynt – piękna, dzika, pełna zapachów dojrzałych owoców i starych sekretów. Pod ziemią kryją się piwnice, a w piwnicach butelki – milczący strażnicy czasu. Wkrótce okaże się, że pobyt Aldary staje się podróżą w głąb rodzinnych tajemnic, wojen i miłości, których echo trwa nadal. My, czytelnicy, śledzimy życie młodej kobiety spodziewającej się dziecka, której szczęście zostało przerwane. Bez męża, z oschłym teściem, samotna stara się poukładać swoje tu i teraz. Sytuacja dodatkowo komplikuje się, gdy do domu Montaubanów wraca wyrachowany brat Octava – Romain…
Jak w „Szmaragdowej tablicy”, gdzie poszukiwanie zaginionego obrazu staje się opowieścią o zbrodniach wojennych i sztuce jako świadku historii, tak i tutaj Montero nie daje się zwieść prostym schematom. Każdy bohater niesie w sobie ciężar przeszłości, a każda rozmowa staje się nicią w misternej tkaninie tajemnicy. Autorka z niezwykłą wrażliwością kreśli psychologiczny portrety kobiety – silnej, ale poranionej; samodzielnej, lecz noszącej w sobie pamięć o stracie.
Styl Montero w to prawdziwa uczta. Jej język – bogaty, plastyczny, czasem liryczny, czasem dramatyczny – kreuje atmosferę zmysłową i głęboko emocjonalną. Winnica staje się niemal postacią – żywą, oddychającą, obserwującą wydarzenia z cierpliwością tych, którzy widzieli już wszystko. Czytelnik niemal czuje chłód piwnic, słyszy skrzypienie starych desek i oddech nocnych rozmów przy kieliszku tempranillo. To nie tylko narracja – to doznanie, które pije się powoli, zachłannie, jak najlepsze wino, pozwalając sobie na zawrót głowy.
Montero nie boi się także poruszać tematów trudnych – pamięci wojny, wykluczenia, przemilczanych zbrodni, ale robi to z delikatnością właściwą pisarce, która wie, że największe dramaty rozgrywają się nie na polach bitew, lecz w ciszy między ludźmi. I choć historia w książce jest fikcyjna, czuje się pod nią puls prawdy – tej ludzkiej, codziennej, gorzkiej i pięknej jednocześnie.
„Księżycowa winnica” jest – w moim odczuciu - balladą o ziemi – tej, która rodzi winogrona i wspomnienia. To książka dla tych, którzy wierzą, że w każdym kieliszku wina kryje się czyjaś opowieść, i że czasem trzeba zagłębić się w korzenie, by zrozumieć smak owocu.
Carla Montero po raz kolejny udowadnia, że nie jest tylko autorką bestsellerów, ale twórczynią światów, w których historia i emocje splatają się w taniec pełen światła i cienia. „Księżycowa winnica” to nie tylko powieść – to obietnica: że pamięć nigdy nie wysycha, że prawda zawsze dojrzewa, i że miłość – jak dobre wino – może przetrwać wszystko.
Anna Stasiuk
(anna.stasiuk@dlalejdis.pl)
Carla Montero, „Księżycowa winnica”, Rebis, Poznań, 2025.