G. K. Chesterton jest uważany za mistrza angielskiego humoru, który z lekkością i swadą potrafi opowiadać o przywarach i rzeczach istotnych w każdym społeczeństwie. W książce „Latająca gospoda” otrzymujemy komentarz autora na temat wolności, ludzkiej hipokryzji i podatności na wpływy. Jest to zdecydowanie gorzka ocena zaserwowana w całkiem przyjemny sposób.
Akcja powieści rozgrywa się w fikcyjnej Anglii, gdzie zostaje wprowadzona prohibicja. Od tej pory alkohol można sprzedawać jedynie w gospodach posiadających określony szyld. W odpowiedzi na tę absurdalną regulację Patrick Dalroy i Humphrey Pump uruchamiają mobilną tawernę, czyli tytułową „latającą gospodę”. Ich podróż jest pełna przygód, obserwujemy liczne biesiady, a także ucieczki przed władzą, która stara się egzekwować przepisy. Autor z dystansem pokazuje, jak społeczeństwo jest podatne na manipulację i daje się z łatwością uwieść utopijnym ideom – wystarczy tylko opakować je w piękne słowa.
Główni bohaterowie – Dalroy i Pump – są niezwykle sympatyczni. Obaj są przedstawicielami „zwykłych” ludzi, którzy nie godzą się na restrykcje „dla ich dobra”. Ich przeciwnikiem jest lord Ivywood – typowy przedstawiciel elity, który uważa, że dysponuje wiedzą, która pozwala mu narzucać innym zasady wbrew ich woli. Ivywood nie waha się nawet użyć siły, by zrealizować swoją wizję świata. Krytyka dotyka zarówno łatwowiernych przedstawicieli społeczeństwa, jak i samej władzy. Przeciwwagą dla obu tych postaw stają się osoby, które myślą zdroworozsądkowo i wykorzystują humor do walki z tyranią. Skądś to znamy, prawda?
„Latająca gospoda” może być trudna w odbiorze dla współczesnego czytelnika, ale warto przez nią przebrnąć. Znajdziemy tu mnóstwo błyskotliwego humoru, filozoficznych rozmyślań i hektolitry ironii, którą ubóstwiam. Natura ludzka, mimo upływu stu lat, wcale się nie zmieniła. Czy to znaczy, że człowiek wciąż powtarza te same błędy? Czy nadal grzeszymy pychą i wierzymy fałszywym prorokom? Dlaczego zdrowy rozsądek jest elementem deficytowym w społeczeństwie? Finał książki jest niejednoznaczny, ale pozostawia nas z uniwersalną refleksją – warto doceniać wolność i pielęgnować wieloletnie wartości i tradycje, bo pozbywając się ich i podążając za nowoczesnością, zatracamy siłę i stajemy się słabym społeczeństwem podatnym na manipulację. „Latającą gospodę” warto przeczytać, nie tylko ku przestrodze.
Anna Wasyliszyn
(anna.wasyliszyn@dlalejdis.pl)
G.K. Chesterton, „Latająca gospoda”, Wydawnictwo MG, Kraków, 2025.