„Nasiona zbrodni” – recenzja

Recenzja książki „Nasiona zbrodni”.
Nasiona zbrodni kiełkują zazwyczaj w ukryciu. Krótki, mroczny, tajemniczy i zaskakujący zakończeniem kryminał.

W centrum roślinnych zasobów genowych w Rybiu w jednym z gabinetów sprzątaczka znajduje ciało. Ofiarą jest Jakub Krantz, inżynier - genetyk, który pracuje nad innowacyjną hodowlą nasion. Gdy detektywi przybywają na miejsce zbrodni, aby zbadać sprawę nie spodziewają się zupełnie tego, co zastaną. Sielskie otoczenie placówki naukowo-badawczej nie pasuje do rozgrywających się tam tragicznych wydarzeń. Na początku wszystko wskazuje na porachunki między grupami naukowców, ale później na jaw wychodzi kolejna zbrodnia. Czy zatem oba te morderstwa łączy coś oprócz miejsca?

Komisarz Dariusz Sztuk i porucznik Antek Kowalski mają przed sobą zagadkę, której rozwiązanie coraz bardziej wymyka im się z rąk. Trudno dostrzec odpowiedzi, gdy ma się tak wiele poszlak i fałszywych tropów, zwłaszcza gdy motywem zbrodni może być zabójcza zazdrość, tajemnice czy zemsta. Jest to przede wszystkim krótka książka idealna na jeden wieczór, która już na samym początku wzbudza wiele emocji okładką. Przedstawia bowiem zakrwawione nasiona, które kojarzą się ze zbrodnią związaną z dziedziną biologii. Jest to raczej pozycja skierowana dla pełnoletnich miłośników literatury, gdyż zawiera mocniejsze opisy dotyczące morderstwa i wszystkiego co z nim związane.

Bardzo dobrze zostali tutaj wykreowani bohaterowie, którzy są bardzo zróżnicowani. Niektórych możemy polubić, a innych wręcz znienawidzić. Nie znajdziemy tutaj zbytnio zaskakujących zwrotów akcji, ale spotkamy się z wieloma problemami bohaterów i wieloma emocjami. Mimo kryminalnej tematyki jaką ma książka została napisana dość lekkim językiem przystępnym dla każdego, co znacznie ułatwia czytanie. Jest to krótki i niezbyt skomplikowany kryminał o zabójstwie w ciekawym miejscu. Fabuła prowadzona jest tutaj w taki sposób, że ciężko jest określić kto jest mordercą, a sami nie jesteśmy w stanie odkryć i podejrzewać kogokolwiek o dokonanie tej zbrodni. Brakuje tutaj jedynie większego napięcia i zwrotów akcji, która toczy się dość wolnym tempem jak na kryminał. Niektóre wątki mogłyby być też nieco bardziej rozwinięte. Książkę czyta się szybko, a zakończenie może nas nieco zaskoczyć. Mimo kilku wad, które posiada ta książka myślę, że miłośnicy lekkich kryminałów nie powinni być nią zawiedzeni dlatego warto poświęcić jej kilka godzin na przeczytanie.

Ewelina Makoś
(ewelina.makos@dlalejdis.pl)

Renata Furman, „Nasiona zbrodni”, Wydawnictwo Novae Res, Gdynia, 2024.




Społeczność

Newsletter

Reklama

 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat