„Oslo. Miasto, które oddycha” – recenzja

Recenzja książki „Oslo. Miasto, które oddycha”.
Pięćdziesiąt twarzy Oslo.

Powoli kończący się rok utwierdza mnie w przekonaniu, że bardziej po drodze jest mi z literaturą faktu niż fikcją (albo po prostu mam z tą drugą większego pecha). Kolejną pozycją z tego gatunku jest „Oslo. Miasto, które oddycha” Marty Hopfer – Gilles należące do serii wydawniczej „Podróż nieoczywista”. Wcześniej w cyklu ukazały się Sztokholm, Lizbona, Wenecja, Gozo, Wiedeń, Bruksela i Majorka.

Zgodnie z tytułem książka pozwala nam na odbycie wirtualnej przeprawy przez stolicę Norwegii, jednak nie jest to typowy przewodnik z listą zabytków i muzeów do odhaczenia. To raczej przegląd mocno ze sobą kontrastujących oblicz miasta, które jest jednocześnie zielone, ale ma na koncie skrzętnie skrywane grzechy względem przyrody; egalitarne, ale wyraźnie podzielone na bogatszy zachód i biedniejszy wschód; gotowe do dyskusji, ale jednocześnie poprzestające na jej szybkim i niekoniecznie sensownym zakończeniu. Można by tak długo wymieniać, ale po co odbierać potencjalnym czytelnikom frajdę z ich samodzielnego odkrywania?

O samych mieszkańcach dowiadujemy się raczej mimochodem. Na pierwszym planie jest przestrzeń, która ich kształtuje, czy raczej, w której kształtowaniu każdego dnia aktywnie biorą udział, bo ta sprawczość jest mocno podkreślana przez autorkę. Być może nie zaszkodziłaby większa dawka zrozumienia, że w Norwegii jest po prostu inaczej, a niekoniecznie nieskończenie lepiej niż w Polsce, ale i tak sądzę, że „Oslo. Miasto, które oddycha” jest dobrą i przekonującą lekturą zachęcającą do odwiedzenia opisywanej lokalizacji.

Moim budowlanym ulubieńcem jest biblioteka publiczna Deichmana, jej wnętrze zupełnie odbiega od stereotypowych wyobrażeń, jednak największą frajdę sprawiło mi oglądanie zdjęć i poznawanie innej strony miejsc znanych z serialu „Beforeigners”/”Fremvandrerne”/”Przybysze”. Budynek policji, Barcode, opera, park rzeźb… Przeczytanie tej książki uzmysłowiło mi, że niezwykle trudno byłoby znaleźć lepsze tło dla historii o ludziach wyrwanych z przeszłości i wrzuconych w przyszłość, bo i samo Oslo wielokrotnie musiało się zmieniać, adaptować, czasem zaczynać od zera, kiedy indziej określać na nowo swą tożsamość i podejście do tego, co było, jest i będzie.

Do strony wizualnej nie można się przyczepić. Poręczny, lubiący się ze stojakiem, format; duża ilość fotografii; okładka zintegrowana z atrakcyjną, rysunkową grafiką; śliski papier i podział na krótkie, kolorystycznie zaakcentowane rozdziały czynią czytanie jeszcze przyjemniejszym.

Jeśli więc szukacie czegoś, co pozwoli na kilka godzin oderwać się od rzeczywistości i odbyć chociażby mentalną podróż w nieznane, „Oslo…” powinno z powodzeniem spełnić to zadanie.

Izabela Fidut
(izabela.fidut@dlalejdis.pl)

„Oslo. Miasto, które oddycha”, Marta Hopfer - Gilles, Wydawnictwo Wielka Litera, Warszawa, 2022r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat