„Porzucona córka” - recenzja

Recenzja książki „Porzucona córka”.
Matka jest tylko jedna. Kto z nas nie zna tego powiedzenia?

W życiu bohaterki powieści „Porzucona córka” było jednak inaczej. Dwie matki. Jedna, która odrzuciła ją zaraz po wydaniu na świat i druga, która ją wychowywała i oddała matce biologicznej. Coś nieprawdopodobnego wydarza się w życiu Arminuty, a ona jako zaledwie trzynastoletnia dziewczynka będzie musiała sobie z tym poradzić.  

Nastolatka zostaje brutalnie wyrwana ze swojego świata, w którym ma wszystko – kochających rodziców, oddaną przyjaciółkę, dodatkowe lekcje baletu, zajęcia na basenie, wspólne wypady z rodzicami nad morze. Sielanka, idealne życie… Niestety, z niewiadomych początkowo przyczyn, zostaje oddana biologicznej matce. Czytając powieść miałam wrażenie, że to nie może się dziać naprawdę… Jak to możliwe, że kobieta, która wychowywała dziecko kilkanaście lat, traktowała je jak swoją rodzoną córkę nagle, tak po prostu, je oddaje? Warunki w domu biologicznej matki są uwłaczające. Arminuta musi spać ze swoją młodsza siostrą, a łóżko jest tak wąskie, że aby zapewnić sobie jako taki komfort snu, muszą spać z nogami siostry przy swojej głowie. Nocna towarzyszka moczy się w nocy, co wzmacnia dyskomfort. Dodatkowo straszy brat Arminuty nie patrzy na nią tak, jak powinien patrzeć na rodzoną siostrę. Rodzeństwo śpi i funkcjonuje w jednym pomieszczeniu. Nie ma mowy o komforcie, prywatności, miejscu do nauki. Rodzina jest bardzo uboga, nie starcza środków nawet na zapewnienie podstawowych potrzeb życiowych. Arminuta ma jednak asa w rękawie, jest bowiem dziewczyną niezwykle inteligentną, bardzo dobrze się uczy, dzięki czemu dostaje szansę na naukę w liceum w mieście. Jak potoczą się jej losy, a przede wszystkim, czy dowie się prawdy od matki, która tak nagle, bez słowa wyjaśnienia, oddała ją jak zużytą zabawkę?

Opowieść wciąga się jednym tchem. Jest wzruszająca, ciekawa, tak prosta w odbiorze, a zarazem niosąca tak wielką treść. Długo po przeczytaniu rezonuje i pobudza do refleksji. Arminuta, wykreowana przez autorkę, to niesamowicie silna dziewczyna. W jej sytuacji niejeden załamałby się, nie poradziłby sobie z otaczająca rzeczywistością. Wyobraźmy sobie, że nagle jesteśmy wyrwani ze znanego nam, komfortowego, ulubionego środowiska. Myślę, że osobie dorosłej byłoby trudno się z tym pogodzić, co dopiero dziecku. Moje serce skradła też młodsza siostra głównej bohaterki - dziewczyna z taką energią i siłą, że aż zadziwia. Pomimo wychowywania się w rodzinie, gdzie dosłownie trzeba walczyć o możliwość zjedzenia posiłku, pozostała rezolutna i otwarta. Relacja, jaka rozwija się pomiędzy siostrami, jest opisana naprawdę pięknie. Więź Arminuty z nowopoznaną siostrą pozwoliła jej przetrwać, była ona taką iskierką radości i nadziei w, wydawałoby się, beznadziejnej sytuacji.

Autorka porusza w swojej książce wiele ważnych tematów: relacje rodzinne, przemoc, molestowanie seksualne, wychowywanie się w domach dysfunkcyjnych. Bardzo dobrze zobrazowane jest to, jak rozwija się dziecko w rodzinie, w której niczego mu nie brakuje, a jak w rodzinach patologicznych. Powieść ma prostą fabułę, sporo opisów przeżyć wewnętrznych. Pięknie jest poznać świat widziany oczami dzieci.

Polecam powieść całym sercem. Wciąga, zaciekawia, pozostaje na długo w głowie. Spędziłam z Arminutą bardzo wartościowy czas.

Elżbieta Kaźmierowska
(elzbieta.kazmierowska@dlalejdis.pl)

Donatella Di Pietrantonio, „Porzucona córka”, Mando, 2022 r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat