„Powstańczej Warszawy dzień powszedni” – recenzja

Recenzja książki „Powstańczej Warszawy dzień powszedni”.
Wywalczona codzienność w niecodziennym okresie.

Choć bardzo interesuję się historią II wojny światowej, do książek o Powstaniu Warszawskim podchodzę sceptycznie. Nie podoba mi się to, że zazwyczaj wyglądają jak uderzające w patriotyczne nuty „kopiuj, wklej” tytuły wydawane głównie dla pieniędzy. Ta zainteresowała mnie tylko ze względu na autora, o którym trochę słyszałam. Czy i w tym temacie czuć jego nowatorskie podejście do historii?

W opisie wydawca przypomina, że Powstanie Warszawskie nie było martyrologicznym capstrzykiem, staniem na baczność i recytowaniem „Roty” – choć bardzo się o to starano. Było przede wszystkim wielką eksplozją witalnej siły ówczesnych dwudziestolatków. A tego na szczęście nigdy, nigdzie i  nikomu nie udało się do końca kontrolować.

Nie jest przekłamaniem, że to książka o zwykłym dniu powstania. O ile w ogóle można mówić o „zwykłych dniach” w trakcie jego trwania. Jest to książka głównie o zwykłych ludziach, którym przyszło mierzyć się z niezwykłymi, bardzo trudnymi wydarzeniami. O młodych ludziach, którzy w ekstremalnie niebezpiecznych realiach starali się za wszelką cenę, zapewnić sobie chociaż namiastkę normalności i zdążyć żyć przed śmiercią.

Książka może trochę szokować, ale na pewno nie w sensie negatywnym. Lada naprawdę opisał prawdziwe życie w czasie powstania, unikając tandetnie patriotycznej otoczki. Jak to w prawdziwym życiu, na kolejnych kartach trafiamy na sceny seksu, zwyczajnej ludzkiej bezduszności, obserwujemy czyny bohaterskie zamierzone, jak również te dokonane z przymusu.

Bohaterowie, których poznajemy, mają zalety i wady, odczuwają różne emocje, dzięki czemu wszystko wydaje się o wiele bardziej wiarygodne. Podczas lektury miałam wrażenie, że czytam relacje z przeżyć prawdziwych ludzi, a nie idealnych bohaterów, którzy urodzili się, by walczyć. W tym tytule jest pokazana walka różnej maści: zarówno ta o Warszawę, jak i walka bohaterów z własnymi słabościami.

Nie wyszłoby to tak dobrze, gdyby nie świetny język autora. Jego prostota idealnie pasowała do przedstawianych zdarzeń. Chwilami ton był wręcz potoczny, co jeszcze bardziej przybliżało postacie i wydarzenia.

Czasem miałam wrażenie, że autor miał ochotę napisać coś jeszcze, ale musiał skracać. Znalazły się dwa wątki, które mogły zostać bardziej rozwinięte, choć może i niedomówienia pasowały do powstańczego, acz obdartego z pewnej pomnikowości, klimatu.

Trudno jest mówić o elemencie zaskoczenia w książkach historycznych, ale Ladzie udało się mnie nawet nieco zadziwić na koniec. Oczywiście jednak nie zdradzę, w jaki sposób.

„Powstańczej Warszawy dzień powszedni” naprawdę warto przeczytać, gdyż pokazuje prawdziwe przeżycia ludzi z Powstania Warszawskiego. Nie jest to kolejny tekst pochwalny dla herosów i dziewic bez skazy, a opis realnej tragedii. Dzięki autentyczności i czasem mówionemu językowi bez patriotycznej paplaniny straszliwość wydarzeń uderza jeszcze bardziej. Książka przedstawia i wywołuje prawdziwe emocje. Bez mitologizowania opisuje trudne wydarzenia, dla niektórych może krępujące czy niewygodne, jednak właśnie to uważam za prawdziwy zapis historii. A taki na pewno dobrze jest przeczytać, nawet jeśli nie jest się mocno zainteresowanym II wojną światową czy historią Polski. Jest to tytuł niezwykle ciekawy w czysto ludzkim aspekcie.

Kinga Żukowska
(kinga.zukowska@dlalejdis.pl)

Wojciech Lada, „Powstańczej Warszawy dzień powszedni”, Skarpa Warszawska, 2024.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat