„Romans” – recenzja

Recenzja książki „Romans”.
Dość powszechnym stereotypem jest, że rodowity mieszkaniec Warszawy nie jest człowiekiem, który poradzi sobie na wsi.

Jakby jego wielkomiejskie życie i nabyte wśród wiecznego pędu umiejętności na nic się zdawały w obliczu natury i dziwnego spokoju. Do walki z takim myśleniem staje Piotr C. w swojej powieści „Romans”, która ukazuje, że nie zawsze to, co myślimy, jest zgodne z rzeczywistością, a człowiek ma w sobie zdolność adaptacji.

Już na początku wiadomo, że Roman, główny bohater tej historii, nie jest kimś, o kim można by powiedzieć „mięczak”. Mężczyzna jest prawnikiem zajmującym się finansami – mówiąc krótko - kupuje, by sprzedać drożej i na tym zyskać. I jest świetny w swojej robocie, bo to urodzony pracoholik, któremu uzbierało się na tyle dni urlopowych, że zostaje zmuszony je wykorzystać. W wyniku splotu wydarzeń planowany wyjazd na Jamajkę nie dochodzi do skutku, ale mnie to, jako czytelnikowi, ani trochę nie przeszkadzało. Czułam, że ta zmiana otoczenia na pomorską wieś może być ciekawym doświadczeniem nie tylko dla Romana.

I nie pomyliłam się! Choć nie jestem takim mieszczuchem jak główny bohater i wieś rzadko kiedy mnie zaskakuje, to musiałam parskać śmiechem na co niektóre wydarzenia, bo ich komizm pokazany był po prostu świetnie! Jestem niemalże pewna, że autor świetnie się bawił podczas pisania. Klimat wsi oddał idealnie, a rąbanie drewna to będzie dla mnie znak rozpoznawczy tej powieści.

Poza plastycznymi i naturalnymi opisami miejsc do gustu przypadły mi rozmowy – trzeba zaznaczyć, że język może niektórym się nie spodobać, jednak przywykłam do tego, że pewne przecinki muszą się pojawić, a i zdrowe przeklnięcie pozwala na wyrzucenie z siebie części emocji. I akurat używane, pasują do bohaterów, którzy je wypowiadają.

Ciekawym zabiegiem jest poprowadzenie opowieści przez dwie narracje – przez Romana, który przedstawia jawnie to, co myśli i czuje, przez co można identyfikować się z częścią jego odczuć, i przez narratora trzecioosobowego, który nie tylko dopowiada, ale i wykazuje to, co dzieje się z dala od bohatera. Do tego chyba od dawna nie miałam w literaturze do czynienia z trójkątem miłosnym, gdzie od razu wiem, jakiej parze kibicować, a przy tym i trochę się podenerwować.

„Romans” jest cudowną układanką doskonale stworzonych i konsekwentnych elementów, przez co lektura nie tylko jest szybka, ale przede wszystkim bawi i pozostawia coś po sobie w pamięci. Czuję, że tej jesieni i zimą jeszcze do niej powrócę, by pośmiać się, gdzie trzeba.

Marta Osadnik
(marta.osadnik@dlalejdis.pl)

Piotr C., „Romans”,  Gdynia, Novae Res,  2022




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat