Nellie Coker, caryca londyńskiego imperium klubów nocnych, wychodzi na wolność. Doskonale zorientowana w świecie londyńskiego półświatka szybko dostrzega, że ktoś chce odebrać jej władzę i majątek. Żądna lepszej przyszłości dla swoich sześciorga dzieci nie zamierza się jednak łatwo poddać. Czy zdoła obronić swoje imperium? Kogo jest gotowa poświęcić, by to osiągnąć? W tym właśnie momencie fabuła książki na moment zwalnia, ale tylko po to, żeby na dobre wkraść się do umysłu czytelnika i rozbudzić jego najgłębsze zakamarki.
Na początku powieści pojawia się kilka postaci, które na pozór do siebie nie pasują. Z każdą kolejną stroną ich losy splatają się w intrygujący sposób, a rozrzucone elementy opowieści powoli układają się w zaskakujący obraz. Zdaję sobie sprawę, że „ten typ tak ma”, ale ten stan niewiedzy powoduje u mnie delikatne zdenerwowanie. Przyznam się niechętnie, że byłam trochę wkurzona na autorkę, że tyle trwają jej wyjaśnienia. Do tego napięcia nigdy nie przywyknę, choć biorąc się za ten rodzaj literatury, może powinnam?
Kate Atkinson z rozmachem tworzy literacki świat, który tętni życiem, intryguje tajemnicami i zachwyca opisami. W wyobraźni czytelnika wybuchają wielowarstwowe, sugestywne obrazy, dzięki którym można wręcz poczuć i usłyszeć barwny świat lat 20. – szalony i poraniony po świeżo zakończonej wojnie, pełen dekadenckich imprez, jazzu, alkoholu, narkotyków, miłości i zbrodni. Atkinson niezwykle pięknie potrafi na nowo zbudować rzeczywistość, która jest niezwykle angażująca dla czytelnika. Tej lektury się nie czyta, ją się przeżywa.
Skoro kryminał to i wątek kryminalny (o zgrozo!) jest wyjątkowo zawiły i niezwykle interesujący. Odkrywanie kolejnych elementów układanki stanowi trudne wyzwanie, ale przynosi ogromną satysfakcję. Ta część jest fenomenalna, ale samo trzymanie w napięciu i tajemnicy czasem męczy. Ile można? Choć może to problem we mnie, nie w książce. Bohaterowie są świetnie nakreśleni, pełni mroku i dekadencji. Ich zachowania odzwierciedlają czasy, w jakich żyją. Najwięcej kontrowersji budzi główna bohaterka – postać, która jednocześnie odpycha i budzi podziw. Dla mnie jest niczym kobieca wersja ojca chrzestnego.
Nie omieszkam wtrącić swoich pięciu groszy o okładce. Graficznie zachwycająca, nieco krzykliwa, więc przyciągająca uwagę i intrygująca. Zupełnie jak jej treść. „Świątynie rozrywki” to dość pokaźna książka, wydana w twardej, solidnej oprawie. Standardowa swym rozmiarem, choć nie da się nie zauważyć, że opiewa na 560 stron. Treść jest przejrzysta, a tekst starannie rozplanowany, co sprawia, że całość prezentuje się bardzo estetycznie.
Kate Atkinson stworzyła „Peaky Blinders” w stylu glamour, z jazzem w tle, strusimi piórami i hektolitrami absyntu. Dołożyła do tego nieco brudnych interesów, mrocznych zaułków i młodych kobiet w niebezpieczeństwie. Co z tego wyszło? Kryminał z bogatym tłem obyczajowym, wciągającą intrygą szpiegowską i historią niezwykłej miłości. To wszystko okraszone doskonałym humorem i galerią niezapomnianych postaci. Literacki majstersztyk.
Klaudia Dydymska
(klaudia.dydymska@dlalejdis.pl)
Kate Atkinson, „Świątynie rozrywki”, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa, 2024.