„Szklarz” to debiutancka powieść Daniela Komorowskiego, która wbrew tytułowi, wcale nie opowiada historii człowieka parającego się tym zawodem. Nie, ten człowiek trudni się znacznie gorszym zajęciem. To morderca, który z prawdziwym okrucieństwem zaznacza swoje ofiary. Tak, właśnie szkłem.
Ale o tym już za chwilę.
Bohaterem, który prowadzi nas przez rozgrywające się wydarzenia jest Adam Lebuda, dziennikarz. Już w początkowych fragmentach tekstu dowiadujemy się, że mężczyzna wiele przeszedł i obecnie znajduje się w stanie zawieszenia. Stara się odbudować swoje życie. Niestety niedawne wydarzenia mocno go stopują. Dopiero trafienie na trop nowego mordercy – Szklarza – dodaje mu wiatru w żagle. Mężczyzna pisze artykuł, który zdobywa setki wyświetleń. Dzięki temu pozycja dziennikarza odrobinę się stabilizuje.
W książce mamy zastosowaną narrację pierwszoosobową, przez co znamy wszystkie, nawet te najskrytsze, myśli głównego bohatera. Z lektury wyłania się obraz człowieka wątpliwej moralności, który dla własnych korzyści gotowy jest nie tylko nagiąć prawdę, ale też dopuścić się znacznie gorszych przewinień. Z drugiej strony, to ktoś poturbowany przez życie, ostatkiem sił łapiący się różnych sposobów na to, by utrzymać się na powierzchni. Książka ma trochę formę relacji: byłem tu, zrobiłem to i to, rozmawiałem z tym, o tym i o tym. Jak na mój gust, to trochę męczący zabieg, a przynajmniej ja nie jestem jego zwolenniczką.
Autor odkrywa przed nami również myśli mordercy, które poznajemy w odrębnych rozdziałach. Fragmenty te są brutalne, bez zbędnych upiększeń opisujące podejmowane przez niego działania oraz pełne zła i zepsucia przemyślenia. To świetny sposób, by w pełni wniknąć w umysł postaci, aczkolwiek ja nie jestem zwolennikiem aż tak brutalnych tekstów. Przyznam, że opuszczałam niektóre fragmenty, które niewiele wnosiły do fabuły powieści, a miały na celu pełniejsze nakreślenie portretu psychologicznego sprawcy.
Osobiście nie jestem zwolennikiem tego typu literatury i właśnie z tego powodu męczyłam się w trakcie lektury tej książki. Przyznam, że sama fabuła jest interesująca, ale sposób jej przedstawienia, możliwość dogłębnego zapoznania się z przemyśleniami mordercy w ogóle mi nie odpowiadały. Nie czułam się komfortowo, będąc świadkiem bestialstwa oprawcy i emocji, które w nim ono wywoływało. Z pewnością są jednak czytelnicy, którzy z przyjemnością odkryją ciemne zakamarki umysłu skażonego złem. Poza tym nie mam nic do zarzucenia autorowi. Akcja toczy się wartko i do samego końca nie jesteśmy świadomi personaliów złoczyńcy. A te są naprawdę zaskakujące. Wprawdzie od początku książki miałam już pewne podejrzenia, ale na pewno nie graniczyły one z pewnością. Myślę, że finał wbije w fotel wielu czytelników. Podobało mi się też, że w końcowych partiach powieści autor wyjaśnia niektóre kwestie związane z postępowaniem mordercy i zapowiada kontynuację tej historii. Myślę, że może okazać się ona naprawdę interesująca, momentami odkrywcza, ale też z pewnością przeznaczona wyłącznie dla czytelników o mocnych nerwach.
Podsumowując, uważam „Szklarza” za naprawdę udany debiut, ale skierowany do konkretnej grupy odbiorców. Ta książka nie spodoba się wrażliwym czytelnikom, dla których niektóre fragmenty okażą się zbyt mocne. To pozycja idealna dla pasjonatów zbrodni, osób zainteresowanych ludzkim umysłem i jego funkcjonowaniem w różnych warunkach. Niestety, mimo XXI wieku i zaawansowanej medycyny na niektóre pytania dotyczące funkcjonowania mózgu wciąż nie mamy satysfakcjonującej odpowiedzi.
Katarzyn Jabłońska
(katarzyna.jablonska@dlalejdis.pl)
Daniel Komorowski, „Szklarz”, Wydawnictwo Initium, 2024.