„Tamsin” to historia mocno niecodziennej przyjaźni między współczesną amerykańską nastolatką, a Tamsin, nastolatką z Anglii sprzed trzystu lat… Amerykańska część tego niecodziennego duetu to Jennifer, która właśnie przeprowadziła się z mamą i ojczymem z Nowego Jorku do Anglii. Nasza patchworkowa rodzina osiada w posiadłości w hrabstwie Dorset.
Powoli wokół nich zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Najpierw kot Jennifer, Pan Kot, zjawia się w domu z przepiękną perską kocicą, następnie nasza bohaterka znajduje tajemniczy pokój, w którym od kilkuset lat mieszka Tamsin, duch dawnego właściciela posiadłości. Pomimo wszystkich przeciwności, jakimi są nie różnice kulturowe, a brak ciała u jednej z nastolatek, dziewczyny szybko się zaprzyjaźniają. To sprawia, że Jennifer zaczyna się interesować mocno krwawą przeszłością hrabstwa, przez co chce pomóc Tamsin w pogodzeniu się z przeszłością.
Opowiedziana z perspektywy trzynastoletniej Jennifer historia wciąga swoim klimatem, umiejętnym połączeniem baśni, angielskiego folkloru z detektywistyczną powieścią, a także przemawiającymi do wyobraźni scenami, subtelnie straszącymi czytelnika. „Tamsin” to nie horror, lecz sympatyczna przygodówka dla młodzieży wypełniona akcją po brzegi.
To także kilkoro ciekawie wykreowanych bohaterów, z których rzecz jasna Pan Kot jest moim ulubieńcem. Autorowi udało się również bardzo dobrze oddać postać trzynastolatki, złej na cały świat i próbującej odnaleźć się w całkiem nowej sytuacji rodzinnej i życiowej. Perypetie Jennifer, która powoli buduje nowe relacje, są równie ciekawe, co mroczna historia hrabstwa, czy też nietypowa przyjaźń z duchem.
Jest sympatycznie, klimatycznie i odpowiednio straszno. Peter S. Beagle umiejętnie dawkuje nam sceny grozy, przeplatając je scenami zwyczajnego życia, a także wplatając w nie elementy folkloru, czy też historii hrabstwa Dorset. Całość spina się w spójną i wciągającą historię, pełną niesamowitości, ale także oddającą hołd historii Anglii oraz jej bogatemu mitologicznemu zapleczu. To także wiarygodny obraz dziewczęcej przyjaźni i budowania na nowo rodzinnego szczęścia. Rzadko zdarza się, by tak karkołomne połączenie nie brzmiało fałszywie, jednak autorowi „Tamsin” udała się taka sztuka, przez co jego książka jest naprawdę wartościową pozycją.
Małgorzata Tomaszek
(malgorzata.tomaszek@dlalejdis.pl)
Peter S. Beagle, „Tamsin”, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Warszawa, 2024.