„Weekendowi wojownicy” – recenzja

Recenzja książki „Weekendowi wojownicy”.
Motyw zemsty jest prawie tak stary, jak sama literatura. Historia wymierzania sprawiedliwości przez pokrzywdzonych, to także coś, co kultura i popkultura przemieliły setki razy. Czy autorce „Weekendowych wojowników” udało się powiedzieć w tym temacie coś nowego lub przynajmniej sprawnie użyć tego nieco wyeksploatowanego tropu literackiego?

Opowiadana nam historia koncentruje się na Mayri i jej przyjaciółce Nikki.  Ta pierwsza przeżyła niedawno straszną tragedię: straciła w wypadku córkę. Co gorsza, sprawca wypadku pozostaje bezkarny, gdyż posiada immunitet. Niesprawiedliwość tej sytuacji powoduje, że nasze bohaterki, wraz z sześcioma innymi kobietami, tworzą „Zakon sióstr”. Celem zakonu staje się rzecz jasna wymierzanie sprawiedliwości tym, których nie dopadła ona oficjalnymi, zgodnymi z prawem kanałami. Każda z członkiń zakonu ma za sobą dramatyczne przejścia i odczuła na własnej skórze nieskuteczność wymiaru sprawiedliwości.

Jak widać z powyższego opisu, pomysł na fabułę nie jest przesadnie oryginalny, co gorsza, kuleje także wykonanie. Zużyte tropy literackie mają sens tylko wtedy, gdy bronią się niecodziennym połączeniem lub autor włada na tyle dobrym piórem, że wybaczamy mu wiele ze względu na świetnie zarysowanych bohaterów lub wciągającą akcję. W tym przypadku niestety nie mamy do czynienia z żadnym z tych elementów.

Akcja jest przewidywalna, poczynania naszych bohaterek są od samego początku tak stereotypowe, że nie powstydziłoby się ich kino akcji klasy B. Książka nie broni się także bohaterkami. Siedem kobiet, którym mamy sekundować, to zaledwie siedem szkiców, pospiesznie nakreślonych i niewzbudzających większych emocji. Każda z nich jest schematyczna do bólu i nie wychodzi poza stereotypowe ujęcie np. matki w żałobie. Autorka traktuje psychologię swoich bohaterek po macoszemu, z wielką szkodą dla powieści.

Do stereotypowej akcji i równie stereotypowych bohaterek dołóżmy również niezbyt porywającą akcję i otrzymamy w ten sposób pełen obraz „Weekendowych wojowników”. Nie pomaga także pełna dziur logicznych fabuła i mocno kontrowersyjne rozwiązania problemów naszych bohaterek. Niektóre sceny są niemalże groteskowe w swojej naiwności, a także nierealistyczne, co powoduje, że każda kolejna strona budzi coraz większe rozczarowanie. Uproszczona i schematyczna powieść z ambicjami dużo większymi, niż wykonanie. Nie muszę chyba dodawać, że zdecydowanie nie sięgnę po kolejny tom serii.

Małgorzata Tomaszek
(malgorzata.tomaszek@dlalejdis.pl)

Fern Michaels, „Weekendowi wojownicy”, Wydawnictwo Skarpa Warszawska, Warszawa, 2024.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat