Mimo że thriller i kryminał zwykle stanowią jedną czytelniczą półkę, od tego pierwszego oczekuję większej dawki emocji. Kryminał mogą ratować inne elementy, takie jak klimat, humor czy trafna aluzja dotycząca problemów społecznych, ale jeśli lektura thrillera nie dostarcza mi odpowiedniej porcji adrenaliny, uznam go za nieudany.
W przypadku Ashley Elston „Wygrywa pierwsze kłamstwo” (w oryginale „First Lie Wins”) jest pierwszą pozycją z tego gatunku. Wcześniej autorka zajmowała się literaturą young adult, ale z sześciu napisanych przez nią książek na polskim rynku ukazało się jedynie „10 randek w ciemno”. Nic więc dziwnego, że dopiero za sprawą jej ostatniej powieści doszło do mojego pierwszego zetknięcia z jej twórczością i już znam odpowiedź na pytanie, czy będą kolejne.
„Wygrywa pierwsze kłamstwo” posiada dość lakoniczny, ale intrygujący punkt wyjścia. Evie Porter, idealna dziewczyna z idealnym chłopakiem, wprowadza się do jego idealnego, odziedziczonego po dziadku domu. To, co z zewnątrz wygląda na typową niepewność i nerwowość związaną z wejściem w nowe środowisko troskliwych przyjaciół i wścibskich sąsiadów, skrywa jednak drugie dno. Evie to fałszywa tożsamość, a Ryan to nie tylko jej chłopak, ale również obiekt, który ma rozpracować dla swego, skrytego za modulatorem głosu, szefa. Stawka jest wysoka, ponieważ poprzednie zadanie Evie zakończyło się porażką. Na domiar złego w miasteczku pojawia się kobieta posługująca się prawdziwymi personaliami Evie.
Nie będę zdradzać więcej, bo celowo urwałam w momencie, gdy wciąż miałam duże nadzieje względem tej książki. Mogę jednak ujawnić, że okazały się one płonne. Zakładałam, że akcja skupi się na tym miasteczku, tych postaciach i tym konkretnym zleceniu. Tymczasem autorka bawi się chronologią, przypominając nam szczegółowo wcześniejsze akcje Evie, nawet jeśli służy to jedynie zapychaniu kolejnych stron. Z czasem w fabułę wkrada się chaos, bohaterowie zaczynają się gmatwać, a tempo wydarzeń, wbrew wstępnym oczekiwaniom, staje się… usypiające.
Spodziewałam się więcej wątpliwości odnośnie tego, kto jest tym dobrym, a kto złym i bardziej intymnej atmosfery z kilkorgiem skrywających sekrety postaci. Tymczasem dostajemy niekończący się ciąg skomplikowanych spisków każdego przeciw każdemu, a nawet samym sobie; technologicznych cudów niewidów; przebieranek; a nawet magicznego przemykania przez zatłoczone miejsca bez bycia dostrzeżonym. Styl niczym się nie wyróżnia, a postaci w większości są płaskie i nie wzbudzają sympatii. W związku z tym trudno jest wykrzesać choćby odrobinę zainteresowania ich losem.
Podsumowując, „Wygrywa pierwsze kłamstwo” miało potencjał na dobrą historię z dreszczykiem, ale skończyło się zaledwie na przelotnej gęsiej skórce. Nie wiem, czy winę ponoszą zbyt wielkie ambicje, czy brak doświadczenia, prawda zapewne leży gdzieś pośrodku.
Izabela Fidut
(izabela.fidut@dlalejdis.pl)
Ashley Elston, „Wygrywa pierwsze kłamstwo”, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań, 2025.