„Zdeptane kwiaty Tom 1” – recenzja

Recenzja książki „Zdeptane kwiaty Tom 1”.
Zmienić można swoje nazwisko i wyznanie, ale swoich korzeni można się jedynie wyprzeć.

Kilkuletnia Basia Lotze nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego na każdym kroku musi mierzyć się z kpinami i upokorzeniami ze strony swoich rówieśników oraz dorosłych. Wiele lat później dopiero odkrywa, że dzieje jej przodków wiążą się z bolesnymi doświadczeniami, które spowodowały powstanie wzajemnych żali i konfliktów rzutujących na losy kilku pokoleń. Przyczyną wszystkich nieszczęść jakie spadają na małżeństwo Eriki oraz Bernarda Lotzów, czyli rodziców Basi jest mianowicie ich pochodzenie. Jako potomkowie niemieckich osadników osiedlonych na Mazowszu czują się obcy wśród polskiej społeczności, od której dzieli ich także wyznanie. Głęboko odczuwają oni także skutki represji, jakim po II wojnie światowej zostały poddane w Polsce osoby o niemieckich korzeniach. Jak zatem młoda dziewczyna poradzi sobie w takim otoczeniu, które widzi w niej jedynie obcą osobę? Zatem czy może jedyną szansą na spokojne życie będzie dla niej jedynie wyparcie się swojej rodziny?

Po przesiedleniu rodzinę ojca osiedlono w Spichrzu razem z innymi rodzinami niemieckiego pochodzenia. Natomiast dziadkowie pracowali na gospodarstwie, gdzie jedynie dziadek za swą pracę otrzymywał najniższe wynagrodzenie. Było to zazwyczaj zboże lub inna wypłata w naturze, co umożliwiało im jedynie na skromne przeżycie z dnia na dzień. Z kolei babcia Laura pracowała w gospodarstwie razem z mężczyznami ale nie otrzymywała za to żadnego wynagrodzenia. Ponadto jej praca nie była nigdzie dokumentowana co pozbawiło ją całkowicie renty. Jako Niemka nie mogła także liczyć na pomoc państwa, natomiast starsi chłopcy zdobywając pozwolenie władz zostali skierowani na służbę do lokalnych chłopów. Wykonywali tam różne prace w gospodarstwie, ale nie dostawali za to żadnej zapłaty, dodatkowo byli zmuszeni do spania ze zwierzętami w oborach.

Na początku trzeba zaznaczyć, że to wydanie cechuje się sporą objętością i na zapoznanie się z książką warto zaplanować sobie zdecydowanie większą ilość czasu. ,,Zdeptane kwiaty. Tom 1" to jedno z takich wydań, na które warto z pewnością zwrócić uwagę. Uważam jednak, że warto jest poświęcić swoje godziny wolnego czasu na to, aby przyjrzeć się pierwszemu tomowi tej serii, w którym historia ta jest wyjątkowo cenna, gdyż opowieść inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami.

Ewelina Makoś
(ewelina.makos@dlalejdis.pl)

Renee Linn, „Zdeptane kwiaty. Tom 1”, Wydawnictwo Novae Res, Gdynia 2022.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat