„Ziemniak. Wyznanie miłości” – recenzja

Recenzja książki „Ziemniak. Wyznanie miłości”.
Jedyny romans, jaki warto mieć na półce.

Książki kucharskie to ruletka. Często kończy się na ładnych zdjęciach i przepisach, które może kiedyś zrobimy, bo teraz brakuje nam tego, tego i tego, a to w ogóle nie wiem, co to jest i muszę sprawdzić u wujka Google’a. Koniec końców zapominamy o nich,  lądują na/w szafce, zbierając kurz, ewentualnie zostają podane dalej. Taki los z pewnością nie spotka „Ziemniaka. Wyznania miłości” Iny – Janine Johnsen.

Autorka dzieli się swą kulinarną wiedza na blogu Mat På Bordet (Podano do stołu), który założyła w 2009 roku, (a którego, musze się przyznać, nie znałam, ale już wiem, że nadrobię braki), choć z wykształcenia jest… architektem wnętrz. Johnsen urodziła się w Niemczech, ale wielokrotnie się przeprowadzała, dzięki czemu zaznajomiła się z kuchnią kanadyjską, amerykańską, szwajcarską, brytyjską i wreszcie norweską. Podczas pobytu w Londynie, uczyła się w Leith's School of Food and Wine i to właśnie wtedy ożyła w niej pasja do gotowania. „Ziemniak…” to jej czwarta z kolei książka i zarazem pierwsza, i mam nadzieję nie ostatnia, wydana po polsku.

Pozycja podzielona jest na pięć działów: Ziemniaki jako dodatek (Pieczone w piekarniku, Zapiekanki, Gotowane, Smażone na patelni i we fryturze, Sałatki), Ziemniaki jako danie główne, Ziemniaki jako przekąski, Ten drugi ziemniak (czyli dania z batatów) i… Wypieki z ziemniaków. Już od pierwszej strony pobudzone zostają nasze kubki smakowe. Przepisy są w większości nieskomplikowane, ale efektowne i smakowite, czyli dokładnie tak, jak lubię. Wybór faworyta nie był łatwy, przyznam go przekornie ostatniej i najkrótszej części. Jest ona niecodzienna i zachęcająca do eksperymentów, wprowadzając proekologicznego ducha wykorzystywania resztek w najbardziej szczytnym celu, czyli do zrobienia deseru.

W ogóle bardzo podoba mi, jak praktyczna jest ta książka. Poza słowami wprowadzenia w daną tematykę, wypunktowanym przepisem i apetycznym zdjęciem znajdujemy informacje o tym, jakie ziemniaki będą odpowiednie i które dania możemy zacząć przygotowywać z wyprzedzeniem. Dzięki czemu nie musimy planować spędzenia wielu godzin w kuchni i  rozkładamy pracę na raty, oszczędzając czas. Poza tym autorka zamieszcza adnotacje na temat tego, które potrawy nadają się do przechowywania w lodówce i ponownego wykorzystania w ciągu kolejnych dni, a nawet zamrożenia na później. Nasz wysiłek opłaci się więc co najmniej podwójnie.

Oczywiście, nie mogę zapomnieć o stronie wizualnej. Nie ma sensu kłamać, bo a) kłamstwo ma krótkie nogi i b) tak, to właśnie ta piękna okładka przyciągnęła mój wzrok w katalogu wydawniczych nowości. Spory format; twarda oprawa; kolorowe, duże fotografie; miła, ciepła kolorystyka doskonale dopełniają przystępnie podaną treść.

Podsumowując, jeśli szukacie książki kucharskiej, która nie będzie tylko zdobić półki, ale stanowić prawdziwe źródło inspiracji codziennych posiłków, „Ziemniak. Wyznanie miłości” spełni to zadanie z nawiązką.

Izabela Fidut
(izabela.fidut@dlalejdis.pl)

„Ziemniak. Wyznanie miłości”, Ina – Janine Johnsen, Wydawnictwo Wielka Litera, Warszawa, 2022r.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat