„Złota maska” – recenzja

Recenzja książki „Złota maska”.
Lata 30., warszawskie Powiśle. Młoda Magda, ku niezadowoleniu ojca, nie chce pomagać w jatce – marzy o lepszym życiu. Kiedy los daje jej na to szansę, wykorzystuje ją, pomimo czekających konsekwencji…

Pan Antoni Nieczaj jest właścicielem jatki (sklepu rzeźniczego). Niestety pochował małżonkę, więc w prowadzeniu biznesu pomagają mu dzieci, a właściwie córki. Syn postanowił zostać księdzem. Starsza córka, Aniela, posłusznie wykonuje wszystko to, o co poprosi ojciec, godzi się na zaplanowaną dla siebie przyszłość, wybranego narzeczonego. Młodsza – Magda – jest całkiem inna. Marzy o wielkiej karierze, luksusowym życiu i spełnieniu się w roli artystki. Kiedy pan Nieczaj dowiaduje się, że córka w tajemnicy chodzi na kurs tańca, zabrania dalszego pobierania nauk i posądza o zniesławienie nazwiska.

Gdy nieszczęśliwy wypadek sprawia, że jedna z koleżanek z zespołu nie jest w stanie  wystąpić  w spektaklu, przed Magdą pojawia się szansa. To wydarzenie zapoczątkuje jej pracę w teatrze rewiowym „Złota Maska”. Spełnienie marzeń ma jednak ciemną stronę, ponieważ ojciec wypędza ją z domu. Dziewczyna rozpoczyna samodzielne, biedne życie. Śpi gdzie popadnie, nie dojada i wdaje się w burzliwe romanse.

Zajmuje się jednak tym, na czym jej zależało, a upór i determinacja sprawiają, że dostaje coraz poważniejsze role i w końcu staje się popularna. Sala teatralna jest stale zapełniona, widownia wielbi gwiazdę, a wszystkie gazety piszą o jej nazwisku. Niestety problemy ekonomiczne w społeczeństwie sprowadzają na teatr kryzys. Coraz trudniej pozyskać środki na kolejne spektakle, a bilety się nie sprzedają. Mimo tego, że Magda przyczynia się do poprawienia sytuacji w instytucji, zostaje ofiarą intryg władz teatru. By ratować teatr, zaczyna nim administrować, co kosztuje ją jeszcze więcej wysiłku niż występy.

Powieść Tadeusza Dołęgi-Mostowicza pokazuje, do czego zmuszone były kobiety, które chciały „lepszego życia”. Zdane na siebie, odepchnięte przez najbliższych, pozbawione szacunku tylko dlatego, że nie godziły się na to, co napisał im los. Trudno nam współcześnie postawić się na miejscu bohaterki, ale autor wykreował ją tak fantastycznie, że kibicujemy jej z całych sił. Książkę czyta się bardzo przyjemnie. Przygody Magdy budzą ciekawość, dialogi często zaskakują, a opisy sprawiają, że „Złotą Maskę” czyta się wyśmienicie.

Historia Magdaleny kończy się w niespodziewany sposób. Jak? Przekonajcie się sami!

Paulina Ziemińska
(paulina.zieminska@dlalejdis.pl)

Tadeusz Dołęga-Mostowicz, „Złota Maska”, Kraków, Wydawnictwo MG, 2024.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat