„Bezlitośni bogowie” – recenzja

Recenzja książki „Bezlitośni bogowie”.
Mroczna, zawiła opowieść, wypełniona zdradami, przemocą i niespodziewanymi zwrotami akcji, to idealny przepis na wciągającą opowieść dark fantasy, którą po raz kolejny serwuje nam Emily A. Duncan.

Opowieść rozpoczyna się jakiś czas po wydarzeniach z poprzedniego tomu: zwycięstwo  nad królem Tranawi nie skończyło niestety problemów głównych bohaterów. Serafin dąży do pokoju, jednak nie wszyscy jego poddani podzielają pacyfistyczne zapędy króla. Ponadto, nasz bohater zaczyna słyszeć głosy, które jednoznacznie interpretuje jako głos boski, co stoi w sprzeczności z całym jego dotychczasowym światopoglądem. Nadia nadal słyszy głosy, jednak wszyscy dookoła traktują je jako przejaw choroby, a nie prawdziwego kontaktu z bogami. Jak jest naprawdę? Nasza ostatnia postać, Malachiasz, zyskała ogromną moc, jednak cena jaką za nią płaci, jest coraz większa, pogrążający się w mroku bohater, coraz mnie przypomina człowieka, stając się bliższy potworowi…

Ta niecodzienna trójka staje przed kolejnymi wyzwaniami, ktoś wydaje się czaić za ich plecami, rozgrywając ich przeciwko sobie i przeciwko innym, starając się wygrywać własne racje, bez względu na koszty. Przemiana, jaką przeszli bohaterowie od poprzedniego tomu, sprawia, że są bardziej zaciekli, skupieni na osiąganiu własnych celów, nie dostrzegając autentycznego wroga, który zdaje się prowadzić ich prosto ku samozagładzie. Ta ewolucja postaci została poprowadzona naprawdę ciekawie, przez co intryga nabiera rumieńców i obfituje w niespodzianki, a także nie wróży łatwego happy endu.

„Bezlitośni bogowie” są naprawdę mocną, brutalną opowieścią, zdecydowanie mocniejszą i bardziej krwawą, niż pierwszy tom, czyli „Niegodziwi święci”. Akcja pędzi do przodu, mnożą się zwroty akcji, problemy zdają się nie mieć końca, a każdy może okazać się wrogiem. Wielowątkowa opowieść ma kilka usterek, lecz nie są one na tyle odczuwalne, by psuły przyjemność obcowania z tą mroczną historią. Nawet jeżeli zdarzają się jakieś nieścisłości, czy też nie wszystkie sceny znajdują swoje fabularne uzasadnienie, a pewne monologi, czy też dialogi nieco kuleją, to całość jest na odczuwalnie wyższym poziomie, niż część pierwsza, która przecież nie była zła.

Duncan ponownie udało się stworzyć klimatyczny świat przedstawiony, dopracowany na tyle, by zaciekawiał, ale nie na tyle szczegółowo opisany, by nie zostało pewne pole do działania dla wyobraźni. Rozwinięcie pewnych wątków, dorzucenie kilku postaci, nowych legend, większej ilości szczegółów, to wszystko sprawiło, ze otrzymana mieszanka jest wciągającą literacką zabawą, która pochłania na kilka dobrych wieczorów.

Małgorzata Tomaszek
(malgorzata.tomaszek@dlalejdis.pl)

Emily A. Duncan, “Bezlitośni bogowie”, Wydawnictwo Zysk i s-ka, Warszawa 2022




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat