Powieść „Cała prawda o rodzinie” Lisy Scottoline to wciągający, momentami mroczny thriller psychologiczny, w którym autorka zręcznie miesza motywy rodzinnego dramatu, lojalności i moralnych dylematów ze sprawnie napiętą intrygą kryminalną. Scottoline, znana ze swoich powieści prawniczych i dramatów sądowych, sięga tutaj po rodzinne sekrety jako paliwo fabularne – i robi to z prawdziwym wyczuciem.
Rodzina Devlinów wydaje się wzorem – ceniona kancelaria prawnicza, sukces, autorytet. W tej konstrukcji wyróżnia się jednak TJ Devlin — jedyny członek rodu, który nie jest prawnikiem, ale pracuje jako śledczy kancelarii. Po odbyciu wyroku więzienia i terapii odwykowej wydaje się, że jego miejsce w rodzinie jest trudne i pełne napięć.
W trakcie rodzinnej imprezy okazuje się, że najstarszy brat John przyznaje się do zabicia księgowego, którego podejrzewał o oszustwa finansowe. To wyznanie staje się zalążkiem lawiny: TJ decyduje się działać, by chronić imię brata i jednocześnie dowiedzieć się, co naprawdę się wydarzyło. W miarę jak zagłębia się w śledztwo, odkrywa kolejne tajemnice — powiązania z eksperymentami medycznymi, oszustwami, milczeniem, zdradą i ukrytymi motywacjami.
Z pewnością na pierwszy plan wybija się postać TJ. Jest on postacią skazaną niemal od początku — nie tylko przez własne błędy, ale też przez spojrzenia rodziny, które traktują go jak członka niższej kategorii. Jego wewnętrzna walka — między poczuciem winy a pragnieniem odkupienia — stanowi oś emocjonalną powieści. Jego postać skupia niczym w soczewce cechy tzw. czarnej owcy. Można zobaczyć w nim zmaganie z demonami przeszłości – z uzależnieniem, z karą, z ciągłym poczuciem, że „nie wystarcza”. To bohater ułomny, ale z drugiej strony budzący sympatię, bo on jako jedyny okazuje się prawdziwy. Ja śledziłam jego działania nie tylko z podekscytowaniem, ale także z empatią.
Z kolei John, najstarszy brat, początkowo jawi się jako ideał — pewny siebie, odnoszący sukcesy. Jego wyznanie burzy ten wizerunek i pokazuje, że idealna fasada kryje mroczne motywacje. W dramacie Ricka Devlina i pozostałych postaci ujawniają się sprzeczności: lojalność i zazdrość, zaufanie i podejrzenia, miłość i wzajemne urazy. Scottoline nie czyni tych postaci jednoznacznie „złymi” — raczej rysuje ich jako ludzi zranionych, kierujących się ambicjami i lękami.
Relacje między rodzeństwem — szczególnie między TJ a Johnem — pulsują napięciem. John w pewnym sensie czuje ciężar sukcesów i oczekiwań; TJ nosi ciężar porażek i odrzucenia. Ten kontrast tworzy emocjonalne pole dramatu, w którym czytelnik zaczyna zadawać sobie pytanie: kto naprawdę jest winny? Kto w tej rodzinie rzeczywiście chroni prawdę, a kto nią manipuluje?
„Cała prawda o rodzinie” to powieść, która z jednej strony spełnia oczekiwania fana thrillera — porywa, intryguje, trzyma w niepewności — a z drugiej strony oferuje coś głębszego: studium relacji międzyludzkich i psychologii rodzinnej. Scottoline pokazuje, że największe dramaty często rozgrywają się w cieniu codzienności, przy stole jadalnym, w milczeniu, w spojrzeniach niewypowiedzianych słów.
TJ Devlin, z całą swoją wadliwością i determinacją, staje się bohaterem, któremu łatwo kibicować. Jego walka z przeszłością, z odrzuceniem i z tajemnicami własnej rodziny daje powieści emocjonalną głębię, której czasem brakuje w czystych kryminałach.
Dla czytelnika, który szuka czegoś więcej niż mordercy, „Cała prawda o rodzinie” będzie gratką — mieszanką napięcia, psychologii i gorzkiej refleksji o tym, że prawda bywa czasem najcięższym brzemieniem. Polecam — warto zanurzyć się w tę opowieść i pozwolić, by sekrety Devlinów powoli wyszły na światło dzienne.
Anna Stasiuk
Lisa Scottoline, „Cała prawda o rodzinie”, Prószyński i S-ka, Warszawa, 2025.