„Dolina Mulberry” – recenzja

Recenzja książki „Dolina Mulberry”.
"Ale dla niej Riverbend, ukryte wśród strzegących je gór, było bezpieczną przystanią od reszty świata."

14 lutego miała miejsce premiera najnowszej powieści Denise Hunter "Dolina Mulberry", która stanowi kontynuację wydanej w ubiegłym roku książki zatytułowanej "Przełęcz Riverbend". Choć oba tytuły nie są ze sobą zbyt mocno powiązane, gdyż każdy z nich opisuje odrębną historię, to występują w nich ci sami bohaterowie, a cały cykl nosi wdzięczną nazwę "Romans w Riverbend". Czy jesteście gotowi przeżyć łapiącą za serce historię miłosną u podnóża Appalachów?

Avery Robinson jest wysoce wykwalifikowaną lekarką, której w bardzo młodym wieku udało się urzeczywistnić większość ambicji zawodowych. Niestety, za sukcesem kobiety stoi samotność z wyboru, powodowana strachem o własne zdrowie, który wynika z możliwości zapadnięcia na nieuleczalną chorobę Huntingtona. Obawa przed byciem dla kogoś ciężarem sprawia, że kobieta decyduje się nie wchodzić w bliższe relacje z żadnym mężczyzną. Niestety, dotychczasowy spokój burzy pojawienie się w okolicy przystojnego budowlańca, który w ramach podziękowań za opatrzenie decyduje się pomóc młodej lekarce przy remoncie budynku znajdującego się w sąsiedztwie jej miejsca zamieszkania. Czy powzięte wcześniej postanowienie okaże się dla Avery wiążące?

Wess Garret jest przystojnym mężczyzną, który poza wyglądem zachwyca ujmującym sposobem bycia i lojalnością. Niestety, właśnie ta druga cecha uniemożliwia mu pozostanie w Riverbend, mimo widocznego zainteresowania Avery. Co kryje historia mężczyzny i jaki cel ma jego wędrówka szlakiem turystycznym?

Przyznam, że już od dłuższego czasu chciałam poznać twórczość tej autorki, niestety do tej pory nie miałam takiej możliwości, dlatego też "Dolina Mulberry" stanowi moje pierwsze spotkanie z piórem pisarki. Książkę czyta się bardzo przyjemnie i bardzo szybko daje się zauważyć, że to dzieło zagranicznego autora. Opisywane przez Denise Hunter sylwetki charakteryzują się innym sposobem bycia, a zainteresowania, którym się oddają, nie są praktykowane na naszym rodzimym podwórku. To ciekawe doświadczenie, móc tak wiele dowiedzieć się o usposobieniu Amerykanów z lektury powieści.

Przedstawione przez autorkę postaci: Avery i Wess, obciążeni są przeszłością, która utrudnia im czerpanie radości z życia. Każde z nich inaczej radzi sobie z bagażem doświadczeń. Który ze sposobów postępowania jest właściwszy? A może jeden i drugi trzeba będzie zweryfikować, jeśli pragnieniem bohaterów jest doświadczenie szczęścia, jakiego może dostarczyć tylko obecność drugiej osoby?

Ktoś kiedyś zwrócił uwagę, że oceniając zagraniczne powieści rzadko zwracamy uwagę na tłumaczenie, a przecież to ono w dużej mierze decyduje o tym, czy dana historia nam się spodoba. Przyznam, że sama nieczęsto poruszam ten temat, dlatego tym razem chciałam to zmienić. Jeśli chodzi o "Dolinę Mulberry" to, w moim odczuciu, przekład zrobiony został bardzo umiejętnie. Zastosowany język wydaje mi się świetnie współgrać z klimatem powieści.

Choć zakończenie tej historii była dla mnie przewidywalne od samego początku to przyznam, że bardzo miło spędziłam czas z tą książką.

Katarzyna Jabłońska
(katarzyna.jablonska@dlalejdis.pl)

Denise Hunter, „Dolina Mulberry”, Dreams Wydawnictwo, 2023.




Społeczność

Newsletter

Reklama



 
W tej witrynie stosujemy pliki cookies. Standardowe ustawienia przeglądarki internetowej zezwalają na zapisywanie ich na urządzeniu końcowym Użytkownika. Kontynuowanie przeglądania serwisu bez zmiany ustawień traktujemy jako zgodę na użycie plików cookies. Więcej w Polityce Cookies. Ukryj komunikat